wtorek, 30 października 2012

A jednak.


Szczerze zainspirowana blogiem Chustki z niecierpliwością oczekuję kolejnego wpisu. Tym razem w wykonaniu męża - że odeszła w poniedziałek. Nie wierzę. Co prawda parę postów temu się czytam, że profesor nie daje już żadnych szans, że trzeba tylko czekać. Ale potem radosny post, że spacer, że chęć zwiększenia masy przed jakąś nową chemią. Trzymam kciuki, cieszę się. Niby zdaję sobie sprawę, że odejście jest nieuniknione, ale że do cholery nie teraz, że chyba nie jest tak źle.

poniedziałek, 29 października 2012

Ratatunku!


O i tak to czasem bywa. Przyszłam tu z myślą o Skutecznym Leku, ostatecznie miałam mieć tylko przetaczanie krwi i wypis najpóźniej na drugi dzień a kwitnę tu jeszcze w najlepsze.

piątek, 26 października 2012

Moje paranoje.



25go miałam się grzecznie stawić do szpitala i tak zrobiłam, bo miejsce na mnie czekało. Po wyspaniu się w kolejkach zostałam wezwana przez miłą Panią dr do gabinetu gdzie dowiedziałam się, że mojego lekarza ma nie być miesiąc czasu i że na Skuteczny Lek nie mam co liczyć, bo mam kiepskie wyniki krwi.

sobota, 20 października 2012

Jesienne żółcienie.

Znów będę się tłumaczyć z nieobecności. A powód praktycznie ten sam co zwykle - temperatury i niby pakowanie. Piszę "niby" bo miałam taki szczytny plan; każdego dnia zapełnić jakiś karton, ale póki co na 4ech stanęło. Jak trzęsie z zimna to nic mi nie wychodzi. To już ponad dwa tygodnie "czopkowania", które nie zawsze działa. Pójdę do lekarza i usłyszę to co ostatnio - "w płucach nic nie słychać, gardło czyste, proszę brać te czopki". Więc nigdzie nie wychylam nosa i dalej się trzęsę.

poniedziałek, 15 października 2012

Mało czasu kruca bomba.

Każdego dnia układam sobie w myślach listę rzeczy do zrobienia na kolejny dzień, ale moje plany biorą w łeb przez temperaturę. Nie na zewnątrz.

piątek, 12 października 2012

Odkopana

Przyzwyczaiłam Was do regularnych wpisów, więc tak długa nieobecność mogła niektórych niepokoić więc już donoszę : byłam schowana głęboko pod kilkoma pierzynami i dopiero dziś udało mi się spod nich wydostać ;)

sobota, 6 października 2012

Smerfastycznie.



No i tak jak przewidywała Ania. Zaprzyjaźniam się ze Smerfetką zwaną inaczej  CN3OP. W moich żyłach płynie teraz błękitna krew, sikam na niebieściutko i tak sobie zerkam ukradkiem na sympatyczny niebieściutki woreczek wreszcie Skutecznego Leku, który na moje szczęście dosyć szybko spływa, nie wspierany żadnymi pompami.

czwartek, 4 października 2012

Jeśli tylko chcesz.


Ostatecznie w szpitalu jestem od wczoraj. Zbierałam wenę na pisanie, zbierałam i piszę, choć wena się nie pojawiła a jedynie lekarz ze swoimi jak zwykle newsami.

poniedziałek, 1 października 2012

W odpowiedzi.

A wczoraj w kościele zdarzyła mi się kolejna zabawno - kłopotliwa sytuacja ale tym razem bez udziału Katarzyny...