piątek, 20 lipca 2012

Objawy odstawienia.

Na czw nie było dla mnie miejsca. Na piątek tym bardziej. Oznajmiając to Michałowi przez telefon wyczuł jakąś ulgę połączoną z delikatnym przejawem radości. O to się trochę na mnie boczył.
Nie rozumiem. Skoro na pewne rzeczy nie mam wpływu to pozostaje mi się z tego jedynie ...czekać a póki co się cieszyć normalnym weekendem :P. Wkurzanie się będzie wydatkowaniem energii na darmo czyli jest nie na miejscu. I ta argumentacja  - "kiedy do mnie dotrze wreszcie, że w tym momencie walczę o życie?" Biorąc chemię walczę o życie. Ja albo chemia. Nic nie poradzę, że to tak naprawdę odbieram. Zeby było jasne; wierzę, że z tego się wygrzebię MIMO chemii. Biorę ją bo wszyscy chcą mojego "dobra".

Tak, jestem dobrze nastawiona, a nawet cholernie dobrze. Tylko dzisiaj jestem wyjątkowo nabuzowana. To nie był dobry dzień. I nie wierzę w to, że najbardziej optymistycznie nastawiony do świata i każdego nie ma takich dni. To dzień w którym człowiek ma ochotę majdnąć czymś ciężkim przez zamknięte okno a potem wyjść i nie wrócić. Mam nadzieję, że w moich odczuciach nie jestem samotna bo zacznę się niepokoić. Napiszcie, że też czasem macie coś takiego ;). No nic, najlepsza na tę chwilę jest Coma i jej "Los cebula i krokodyle łzy". Koniecznie na full. I przejdzie. Przecież zawsze przechodzi, prawda?

Dziś rano mój organizm wykazał objawy odstawienia. W sumie to jest czas, kiedy chemia powinna zalewać każdą komórkę mojego ciała a tak się na razie nie dzieje. Wstałam rano i najzwyczajniej miałam dobrze mi znane odruchy wymiotne. Do tego doszło nie najlepsze samopoczucie i zmęczenie. Dziwne trochę ale da się to jakoś wytłumaczyć.

A w pracy mam "tydzień przestawiania cyferek". Notorycznie zdarza mi się zamieniać miejscami cyfry na fakturach czy zleceniach tworząc zupełnie nowe. No  nie "podobuje mnie się to" bo muszę się bardziej skupiać i tracić przy tym dwa razy więcej czasu. A może to czas kiedy powinnam już podziękować i się rozstać z pracą przynajmniej na czas jakiś? Chociaż nie sądzę, że siedzenie w domu mi w czymś pomoże. Może.

A widzicie, kończę a nie napisałam "najważniejszego". W poniedziałek grzecznie zameldowuję się w CO. I równie grzecznie walczę o życie. Z chemią. Tylko nie piszcie proszę "że z takim nastawieniem...". Ja to wszystko wiem. Moje nastawienie się nie zmienia. Wygram i już!

A muzycznie dziś wypadałoby coś mocnego i "głośnego" ale dla przekory (taka już moja natura niestety) będzie sympatyczny w słuchaniu kawałeczek The Windy City. Ciao.




6 komentarzy:

  1. Dla Twojego dobra...
    Słyszałam to wiele razy.
    I miałam ochotę pieprznąć czymś w mówiących. I poprosić-zamieńcie się miejscami.
    Wiesz, wczoraj Mój M. stwierdził, iż (chodzi o PETa) - niedobrze mu, jak pomysli, że znowu nie daj boze zacznie sie to i owo...a potem pomyślał, że mnie musi być ze 2 razy gorzej z TYM.
    Kocham Go i bez tego, a to jedyna osoba, która o TYM TAK pomyślała...
    W pon trzymamy się wirtualnie za łapy!

    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh... Ksena, dobrego poniedziałki nam obu. I nie tylko poniedziałku i nie tylko nam obu!:) Co by nie było, da się radę i ju!

      Usuń
  2. Siostra, pewnie, że powinnaś się cieszyć "wolnym weekendem" ;) i zdecydowanie, nie powinnaś mieć poczucia wina odczuwając ulgę, a co! ;)
    Bo przeca, faktycznie nie masz wpływu żadnego na to kiedy Cię przyjmą do CO, zwłaszcza, że wiadomo... w końcu przyjmą...

    Tak więc miłego weekendu :) i do zobaczenia. Ściskacze przesyłam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nom, niech żyje wolność! Do wyściskania Bogi!

      Usuń
  3. Hej, podsyłam link do instytutu EFT http://instytuteft.com/

    Kiedyś natrafiłam na cudowną opowieść, której nie będę tutaj przytaczać, ale puentą tej opowieści było " To też przeminie". Oznacza to, że każdy zły dzień minie i dlatego nie powinnismy się nim zamartwiać wkońcu jutro wstanie nowy lepszy dzień.

    Co do pracy, to moim zdaniem, jeśli masz taką możliwość to odpuść sobie i skup się teraz na tym co sprawia Ci przyjemność, relaksuje Cię. Praca po 8h jest wyczerpujaca dla zdrowej osoby a co dopiero dla kogoś kto jest w trakcie zdrowienia.
    Miłego, spokojnego weekendu, pozdrawiam Unknown

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Unknown, nie miałam pojęcia że są takie techniki, choć na pierwszy rzut oka wydają się być skomplikowane.. Opowieść znam, Bogusia kiedyś zapodawała linka na blogu. Mam to zdanie w pamięci :). Dzięki za linki, wszelakie dla mnie nowości i zainteresowanie. Pozdrawiam!

      Usuń