"Nadejdzie czas, że wszystko skończone. I to będzie POCZĄTEK." Louis L'amour
środa, 21 listopada 2012
Cud za cudem?
Na poprzednim nocnym dyżurze pojawiła się ta pierwsza moja szalona lekarka. Woła mnie do siebie i pyta:" No i Ewcia, jak tam"? Mówię, że niby wszystko ok, tylko mam taką ostrożną i wyważoną lekarkę, że skuła mnie trochę na darmo i ewidentnie widać, że się boi kolejnych i potrzebuje pomocy.
Ta do mnie: "Ewa, ty przestań! Masz prawo wyznaczyć palcem lekarza, który Ci to zrobi i jeżeli tylko chcesz to juto wezmę Cię z Marleną w obroty jak za pierwszym razem. Ile mamy CI tego ściągnąć? 2 litry, 3? Nie ma problemu:) Jutro zrobimy usg, zobaczymy co tam się dzieje i działamy, ok?" Pożegnałam się, bo już miałam problemy z ustaniem i poszłam pełna dobrej myśli.
Rano okazało się, że naszą salę znów ona przejęła, a moja ostrożna i wyważona Pani dr zeszła z powrotem na kardiologię.. Nieźle. Trochę idzie tu przez to wszystko oszaleć, ale jest to chyba ogólnie bardzo pozytywna wiadomość w tym chaosie.
W miarę wcześnie zrobiono mi to usg. Lekarz jednostajnie powtarzał " kłuć na ślepo, tyle tego jest".
Zdziwił się mocno że wchłonął się niemal całkowicie płyn z otrzewnej. Zaraz zawołano mnie do zabiegowego na ściąganie płynu. Ostukano mnie z każdej strony, osłuchano i okazało się, że płuca są czyste!
Momentalnie obie szalone lekarki wysłały mnie na rentgen, który to potwierdził - żadnego płynu! No istne cuda, których nie ogarniam. Ale skoro tak, to jutro będę cisnąć na obchodzie jak to możliwe.
Dzisiaj ostatni dzień antybiotyków, będę pod obserwacją czy bez nich gorączka się utrzymuje. No ale te sterydy. Jest ich jeszcze trochę i ciut. Ogólnie sama nie wiem jak to jest. Niby wszystko idzie w dobrą stronę, wszystko się poprawia ale nie czuję się na tyle w pełni sił, by wybrać się do domu.
Męczy mnie niemal każda czynność. Fakt, to nie jest to samo co na początku, już bez porównania. Tłumaczę sobie, że jestem tak otępiała taką ilością antybiotyków i sterydów podaną w tak krótkim czasie. Oby to było to. Jutro o wszystko przepytam. Mam nadzieję.
A dzisiaj wpada na wieczorny obchód lekarka od nakłwania i wypytuje o Kasię. Akurat ją widziała na korytarzu jak robiła za szalony samochód... Pyta, czy daję jej słodycze, czy jestem surową pod tym kątem matką i tego typu rzeczy. Mówię, że ja bardzo się staram, ale gorzej, bo Kasia większość czasu spędza z matulą, a ta jej niczego nie żałuje. Wytępiła ode mnie, że tak raz na trzy dni to jej coś dam słodkiego i ona za chwile przychodzi do mnie z bombonierką dla Kasi! Kurcze, trochę chyba nie w tą stronę.Z drugiej strony przepychać się nie będziemy, no ale dziwne zwyczaje i zrobiło mi się jakoś nieswojo...
No dobra, siedzę tak sobie pod tym tlenem, lekarka kazała go sobie nie żałować póki jest ( to ta wyważona) ale chyba łyknę zaraz magiczną tabletkę na sen ciut wcześniej i będę próbowała jakoś zasnąć. Obym na weekend wyszła, bo nie wyobrażam sobie kolejnej lekcji pokazowej z cyklu " zakładanie igły do vascu portu". Właściwie to w CO wymieniali mi ją co jakieś cztery dni, ale w jakiejś instrukcji z pdf dobrzy ludzie piszą, że odpowiednio pielęgnowana igła może siedzieć w ciele do siedmiu dni. Już teraz przypominam im za każdym razem o płukaniu - choć heparyny boją się jak diabeł święconej wody i odciąganiu krwi.
Może nie uszkodzą.
Dobrej nocki i dziękuję za wszystkie dobre myśli i modlitwy kierowane w moją stronę. Pozdrawiam!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Cieszę się bardzo że cuda się zdarzają i życzę Ci ich co dzień więcej, dobrej nocy ♥
OdpowiedzUsuńteraz tylko sił nabierać i do przodu:)
UsuńNo i widzisz jak dobrze!!!
OdpowiedzUsuńWydaje mi się że zmęczenie pozostanie jeszcze jakiś czas puki organizm jest zmęczony a potem bedziesz biegać z tą swoją Katerinicą i robić za szalony samochód ;-P
Pozdrawiam
dwa szalone samochody, oby obyło się bez kolizji;)
UsuńCuda się zdarzają!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńOby tch cudów było więcej!
Pozddrawiam.
:) formy jeszcze potrzeba do normalnego funkcjonowania, ale nie ma co za dużo wymagać na raz:) Pozdrawiam również!
UsuńPani Ewo CUDowna wiadomość!!! Tyle osób modli się za Panią, że teraz będzie już na pewno tylko lepiej. Trzymam kciuki za wyjście na weekend. K.
OdpowiedzUsuńoj, ten weekend:( jakoś odsuwa się ta wizja, ale poniedziałek jest całkiem realnym terminem moim zdaniem na wyjście z tego przybytku:) Pozdrawiam!
UsuńDzięki Bogu że idzie w dobrą stronę.Powolutku organizm będzie się wzmacniał,wrócisz do domu i będzie dużo lepiej.A odrobina słodyczy dzieciom się też należy (ja też im zezwalam :).Ściskam mocniutko.
OdpowiedzUsuńbabciu W ale żeby tak się role odwróciły w tych czasach? że lekarka? A ja ze słodyczami też się staram mocno ograniczyć ale małe czekoladki w wiecznie zacinającej się szafce kuszą:) Oj, jak to dobrze, że ta szafka się tak mi zacina:P Pozdrawiam!
UsuńEwa bardzo się cieszymy wszyscy! Teraz,aby siły wracały codziennie tu zaglądam co u Ciebie słychać myślę o tobie i modlę się o zdrowie za powrót do domku do bliskich. Pozdrawiam Grażyna
OdpowiedzUsuńKurcze, te siły jakoś nie chcą mi wracać, ale musi się przecież w końcu udać! Modlę się również za Ciebie Grażynko i dziękuję!
UsuńEwa,
OdpowiedzUsuńczytałam właśnie o tym wczoraj w innym kontekście; chodziło o opiekę porodową; ale właśnie tak by trzeba patrzeć na sprawę z lekarzami i służbą zdrowia: to my wybieramy, mamy prawo i to jest nasza sprawa i nasze życie!!! To oni dla nas pracują; oni dostają za to pieniądze, a nie odwrotnie.W polskiej służbie zdrowia jest takie przekonanie, że lekarz, pielęgniarka, szpital, wszyscy naokoło robią pacjentowi łaskę; że go leczą, że decydują za niego itp. Że pacjent ma pokornie znosić co się naokoło wyprawia. Ale to pacjent jest PODMIOTEM tej całej zabawy, a nie lekarz czy szpital. Bez pacjenta nie ma szpitala,a lekarz jest bezrobotny. Dlatego trzeba o swoje walczyć... Jeśli Tobie jest ciężko,może mąż, koleżanka, ktoś powinien bardziej zdecydowanie w Twoim imieniu???
A a propos cudów; widzisz,doleciały te wszystkie fluidy, będzie lepiej, trzymaj się, ściskam delikatnie!
Właściwie na kontakt z lekarzem czy pielęgniarką nie mam co narzekać, choć zdarzają się jakieś sprzeczności, fakt:( i ich nie powinno być.
UsuńPatrz Słońce; leciały leciały i całkiem szybko im poszło:) Dzięki! Pozdrawiam!
To cudowne, oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńMoc uścisków ślę.
Ula, oby tak dalej ale nie w tym miejscu!:) ściskam również!
UsuńTak, Ewuniu, byle nie w tym.
UsuńWierzę głęboko, że tak się stanie.
Jeszcze wiecej całusów. :)
Ewuniu to wspaniale! Teraz małymi kroczkami będzie coraz lepiej... Im nas więcej, tym lepiej,kumulacja modlitw i dobrych myśli działa cuda - a my nie przestajemy:):)Trzymaj się nasza dzielna Dziewczynko! Ula
OdpowiedzUsuńno musi być, bo chcę pożyć:) Buziaki!
UsuńOj Ewcia taki wpisy lubię, nie ma co się dziwić tym cudom, tyle osób co za Ciebie trzyma kciuki i się modli. musiało wreszcie coś się zadziałać w dobrym kierunku. Trzymaj się kochana, wracaj do sił i do domu, Kasia czeka na słodycze ;)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka :)
Oj, o słodycze to bym się nie zamartwiała, pewnie świetnie sobie radzi:) Buziaki!
UsuńDobre wieści, dobre wieści. Drgnęło i to w korzystna stronę
OdpowiedzUsuńNiechaj Ci się wiedzie droga kobietko.
Zdrowia i nade wszystko zdrowia
Wierzę, że wszystkie Wasze dobre myśli działają i Ktoś tam nade mną jednak czuwa i że wszystko się ułoży:) Pozdrawiam!
UsuńEwo, przesyłam wiele serdecznych myśli i pozdrowień, Katka
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, pozdrowień i dobrych myśli nigdy na wiele:)
Usuńlekarka dająca pacjentowi bombonierkę... wzruszyłam się. jednak ten szpital ma trochę ludzkiego oblicza.
OdpowiedzUsuńczyż nie? I to taka konkretna, że Kaśka przez rok nie da jej rady:) Ehś, pomożemy:P
UsuńWitam serdecznie, cieszę się z dobrych informacji, mam nadzieję, że będzie lepiej z każdym dniem, myślę że zmęczenie raczej jest normalne, nawet u osób bez dodatkowych chorób, zapalenie płuc i silna terapia osłabiają. Potrzeba trochę czasu na odzyskanie sił.Pozdrawiam, Kamila
OdpowiedzUsuńOby to było to, osłabienie sporą ilością antybiotyków w tak dłuższym czasie a nie choroba zasadnicza która nagle przyatakowała mocniej. Pozdrawiam również!
Usuń:):):) super oby tak dalej niech znika!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wierzę, że już zniknął:) TYle, że i tak coś dusi i w nocy spać nie daje:(
OdpowiedzUsuńBuziaki!
Dawno nic Ci nie przesyłałam;)
OdpowiedzUsuńhttp://piotrbein.wordpress.com/2012/02/13/nowotwor-to-grzyb-uleczalny/ Na końcu jest instrukcja.
Gratuluję CUDu;)
Życzę ci abyś na swojej "wojennej"drodze spotykała tylko lekarzy ,
OdpowiedzUsuńktórzy będą obdarowywać cię czekoladkami i kompetetnie leczyli.
Pozdrowienia dla ciebie i Twojej córeczki Kasi mojej imienniczki.Buźka
Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń