Dziś sobota. Idealny dzień by pokupować parę mebli do mieszkania i zaprowadzić tu jakiś ład. Tyle, że to ponad moje siły. Już nawet wpadłam na genialny wprost pomysł, że będziemy w bagażniku wozić ze sobą malutkie krzesełko rybackie i będę je sobie rozkładała w sklepach, ale z takim krzesełkiem będę mało mobilna :)
Takie małe sprostowanie. Pisząc o matuli mam tu na myśli nie moją mamę, która ma bardzo mgliste pojęcie co się u mnie dzieje tylko nieocenioną teściową, która od pewnego czasu ma ze mną krzyż Pański. Nie wiem, co by było gdyby nie ona. Najgorsze, że to ona teraz ma prawo oczekiwać opieki swoich dzieci i to jej się należy odpoczynek, a perfidny los sprawił, że póki co role się odwróciły.
Od poniedziałku na pobranie krwi nie będę musiała przechodzić przez ulicę, bo będzie do mnie przychodziła pielęgniarka. W sumie dla mnie to ogromne ułatwienie.
Jeżeli w tym ogólnym bałaganie uda nam się znaleźć jakimś cudem moje ubezpieczenie, to chyba podjedziemy do szpitala, co by mnie ktoś osłuchał. Może płyn w opłucnej mi się zwiększył albo to jakieś zapalenie płuc a ja z tym nic nie robię. Bo kaszlę i charczę okrutnie, na tyle, że słychać z góry i z dołu westchnienia sąsiadów :)
Królomiś poszedł z babcią na spacer. Bidulka od paru dni nigdzie nie wychodziła tylko " pilnowała mamy". Rany, jak ja bym z nią i z Michałem chciała się przejść jak kiedyś nad staw, zaliczyć "ciuchy", zrobić zakupy. Jak normalny człowiek. No i przede wszystkim wybierać meble, piekarnik, zlew i całą resztę.
Michał zamówił mi na allegro (tylko się nie śmiejcie) - małe krzesełko na kółkach, co by się móc swobodnie przemieszczać choćby do łazienki czy kuchni :) Wiem, wiem, chodzić też muszę i zdaję sobie z tego doskonale sprawę więc obiecuję że tego nie zaniecham, bo będzie jeszcze gorzej.
A, nie pisałam że mamy szczekającą lodówkę:) Najśmieszniejsze jest, że do instrukcji obsługi producent dołączył obrazkową książeczkę z pingwinkiem, który wydaje wszelkie możliwe hałasy, jakie może wydawać lodówka :) Dobre:).
A, facet od kuchni znów się wykiwał i niby teraz ma się pojawić w poniedziałek. Dobry. Miesiąc poślizgu. Brak słów.
Aj, zapomniałabym. Michałowi udało się dodzwonić do NFZ-u! Wniosek trafił do nich przed paroma dniami, prywatnych w ogóle nie biorą pod uwagę. Dowiedział się, że to nie jest takie oczywiste, że mi przyznają tę refundację (!) i że prawdopodobnie moją sprawę będzie jeszcze rozpatrywał Konsultant Krajowy. Jakiś koleś sobie będzie kalkulował, ile mi potencjalnie zostało życia i czy jest sens ładować we mnie taką kasę. Ciekawe ile warte jest wg niego moje życie? Dodatkowy pech, że zbliża się koniec roku, a oni już pewnie kasy nie mają i mogą przeciągać sprawę do stycznia. Ehś. Cudownie.
Dawno nie było nic muzycznie. Dobrego weekendu.
Witam, zastanawiam się czy nie można zapłacić za ten lek prywatnie, a nie czekać na refundację? Może zorganizować zbiórkę przez jakąś fundację?Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńK.
Ciii, chyba jest wszystko na dobrej drodze. Jak coś to będzie rozpierducha i bez fundacji się obejdzie. będzie dobrze. Pozdrawiam!:)
UsuńDokładnie, może zbiórka? Pewnie wielu kibicujących Ci czytelników się dorzuci, w tym ja; trzymaj się, dziewczyno!
OdpowiedzUsuńN.
Jw. Będzie dobrze. Jak coś, to poproszę i szalenie Wam kochani dziękuję za chęci:) Nie wierzę, normalnie nie wierzę że tyle ludzi jest gotowych się zaangażować. Dzięki!
UsuńCholerka jasne z tą polską rzeczywistością :-/ Durnoty, gonią durnoty! Mam nadzieje że wszystko jednak się ułoży i lek jutro będzie na Ciebie czekał :-)
OdpowiedzUsuńCo do Katerinuli to napewno lubi opiekować się Mamą a i Tesciowa Twoja to skarb. Może to o to chodziło, aby ją docenić? Jak tak to już tylko będzie lepiej!!!
Pozdrawiam Ewuś
Jazz, a Grecja pachnie szczęściem a zobacz co się tam dzieje. Ale fakt, polska to bardzo dziwna kraina. Kaśka kochana. Teściowa - nieoceniona i nigdy jej nie zapomnę pomocy której doświadczyłam. Oby nie doświadczyła więcej ode mnie żadnej przykrości. Mam niesamowitą rodzinę, niesamowitych ludzi. Buziaki Jazz!
UsuńWitam ponownie,szukałam informacji na temat sgn-35 w Polsce, znalazłam dyskusję na forum http://www.ziarnica.pl/index.php?tekst=forum&idforum=1&akcja=showthread&num=33467
OdpowiedzUsuńnie wiem jak w tej chwili wygląda możliwość refundacji tego leku, jest tam także wspomniane o badanich klinicznych w Kolonii nad podobnym lekiem.
K.
KOchana, uda się i tu, w Polszy:P Musi:) I tak się stanie:) Buziaki i dzięki za podpowiedzi!
UsuńTrzymaj się Ewcia, damy radę!!! Ja też czekam na decyzję NFZ-u w sprawie SGN-35, miejmy nadzieję że szybko się zastanowią i wykalkulują ile jesteśmy warte i spotkamy się w CO ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Aniu, faktycznie. Ile już czekasz? Jak coś to pisz maila, to pomogę i powiem jak to pchnąć. Póki co dzwoń do nich każdego dnia, mama, tata, ciotki, kto tam może. Niech wiedzą, że zależy. Pozdrawiam!
UsuńPani Ewo, nie ma co czekać, trzeba działać i zacząć zbierać finanse przez fundację. Proszę wziąć życie w swoje ręcę. Wiernie Pani kibicuję od jakiegoś czasu i na pewno pomogę. Pozdrawiam z deszczowej Irlandii :)
OdpowiedzUsuńBardzo bardzo wielkie dziękuję. Jak coś to będzie zbiórka. Ale wierzę, że bez tego się obejdzie. Dziękuję za chęci. Tu zaczyna być brrr, mroźnie. Nie wiem co lepsze:) Pozdrawiam!
UsuńEwa zgłosisz się może do Rak'n'roll ?
OdpowiedzUsuńAle dziewczyny raczej piersiowe? Bo jak niekoniecznie to czemu nie. Nessa, czy Ty u nich jesteś? Tam chyba są jakieś zobowiązania?
UsuńJa również uważam, że nie ma na co czekać, trzeba zacząć działać!
OdpowiedzUsuńj.w.:) Trzeba będzie to zaczniemy. Ale na razie dajmy im czas do końca tygodnia. Tik-tak:) Pozdrawiam!
UsuńKoniecznie Pani Ewo!!!Trzeba działać na własną rękę, pie....ć NFZ
OdpowiedzUsuńprosić jest rzeczą ludzką.
Ma Pani małą córeczkę, dla niej proszę poprosić...
Pisałam podanie, wspomniałam nawet o córeczce, ale oni prywatnych podań nawet nie rozpatrują:(
UsuńProsimy, dzwonimy, słowem, damy radę i już!
Przychylam się do pozostałych wypowiedzi. Trzeba być namolnym i dzwonić do nich najlepiej kilka razy dziennie. Może śmiesznie to brzmi ale to prawda. Oni sobie będą obliczać jak lek jest potrzebny na teraz. Aż przeklinać się chce :(
OdpowiedzUsuńnigdy nie byłam namolną, zawsze z boku, cichutka, potulna. Póki co rodzina napiera. Niech obliczają, ale młodym powinni nie żałować.
UsuńTeż pomogę, jak będzie potrzeba. I innych poproszę.
OdpowiedzUsuńTrzeba szybko działać na własną rękę. Tak jak napisała poprzedniczka, chociażby dla córki...
Te wszystkie dobre rady wypływają z troski o Ciebie.Nie ma na co czekać,musisz działać.Masz cudowną teściową pomoże w opiece małej.Nie czekaj na NFZ,musisz natychmiast mieć pomoc.Jesteś dzielna,ale to nie wystarczy bez odpowiedniego leczenia.Wszyscy piszą pomożemy,to tak zrobimy
OdpowiedzUsuńDokładnie- pomożemy, trzeba zacząć zbierać pieniądze, choćby na początkowe dawki leku, żeby zacząć jak najszybciej, a potem ewentualnie na dalsze lub skorzystać z refundacji NFZ.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
K.
Iza, Babciu W, K - od cudownej kobiety dostałam "klucz do ich lodowatego serca" więc jak coś, to go użyjemy:) będzie dobrze :) A ja dziękuję za wszelką pomoc raz jeszcze!
UsuńPodpisuję się! Pani Ewo, jest nas coraz więcej, grosz do grosza...UZBIERAMY! Wywalczymy to dla Pani RAZEM! Ze swojej stronu mogę jeszcze zaoferowac pomoc przy Kasi-przez 3 lata byłam nianią małych bliźniąt-temat dzieci jest mi bliski, więc jeśli moja dorywcza pomoc by się przydała-byłabym szczęśliwa.
OdpowiedzUsuńJak zawsze ściskam..
Z modlitwą, Ula.
Uluś, kochana, ale nawet nie wiesz pewnie nawet gdzie mieszkam! 100 km od Warszawy i to jest ten problem. Mam na razie cudowną teściową i dziecię ją mocno kocha (oby nie mocniej niż mnie) a Kasia jest mocno bezproblemowym dziecięciem:) Myślałam, by ją odciążyć, ale może mnie tutaj na tyle wyratują, że ja się wreszcie nią zajmę:) Bardzo dziękuję, jesteś naprawdę niesamowita, Bóg zapłać!
UsuńPomożemy niech Pani tylko da znak,pozdrawiam Aneta
OdpowiedzUsuńA ta sprawa z NFZ nadaje się do nagłośnienia na całą Polskę! Może by tak zmówić się i zbiorowo zejść z tego pięknego świata i w ten sposób uratować tę naszą Bardzo Ważną Narodową Instytucję?
OdpowiedzUsuńAneto, nie lubię prosić, ale jak trzeba będzie to się zmuszę:)
OdpowiedzUsuńAnonimowy. Będzie potrzeba, będzie rozpierducha - dla młodych do cholery. Co to znaczy bawić się w Boga za biurkiem i wyliczać komuś życie? (Haniu, nie masz nic przeciwko?) Pozdrawiam :)
Oczywiście, że nie :)
Usuń