Nie idę z duchem czasu i pisanie na laptopie mnie wykańcza. Plus tego jest taki, że nie będę się dziś rozpisywać co niektórych ucieszy :P.
Święta spędzamy rodzinnie, więc zapowiada się dobry, choć krótki czas. Za nami długa podróż. Kasia zasadniczo nie ma z tym problemów, ale dziś w samochodzie zdarzyło jej się konkretnie zwymiotować. Michał tylko westchnął i trafnie zresztą zauważył, że w ostatnim czasie w tym samochodzie wyjątkowo często to się zdarza...Cóż, może następnym razem wracając z chemii powinnam pomyśleć o taksówce... ;). Dla dobra wnętrza tego samochodu jak i ... Michała :P.
Wczoraj Kasia przyglądała się sobie w moich oczach i zadowolona krzyczała, że tam jest Kasia, na co ja jej przekornie powiedziałam, że nieprawda, bo tam jest ... miłość. Nie dała się jednak przekonać i długo się jeszcze przekrzykiwałyśmy. Każda z nas wiedziała swoje :)
Wczoraj obejrzałam dokument o dziewczynie walczącej z rakiem piersi. Parę razy zdarzyło mi się łykać łzy wzruszenia.Jej rodzice zmarli na nowotwór jak ta była nastolatką. Dziewczyna w trakcie choroby zaszła w ciążę, choć z medycznego punktu widzenia w tym okresie nie miała na to żadnych szans. Mimo, że lekarze zalecali jej usunięcie dziecka nie posłuchała. Udało jej się pod opieką dobrego specjalisty nie tylko utrzymać ciążę ale i urodzić zdrowego synka. To był kolejny cud. Wygrała z chorobą choć nie na długo. Nieproszony gość odezwał się ponownie dając przerzuty do kości i wątroby. W takiej sytuacji myślała tylko o przyszłości dziecka, testamencie i załatwieniu jeszcze za życia wszelkich spraw które powinny być załatwione. Jak powiedział jej mąż, to był ten czas gdy zaczął się godzić z myślą, że przyjdzie mu samemu wychowywać synka. I tu stał się kolejny cud. Leczenie okazało się na tyle skuteczne, że zmiany się cofnęły. Reportaż dający nadzieję i zarazem piękna opowieść o miłości. O miłości do dziecka, o wierze i miłości jej męża. Cała trójka ogromnie w sobie zakochana i to było czuć, nawet z ekranu telewizora.
Na nadchodzące Święta życzę wszystkim spokojnego, dobrze spędzonego czasu w gronie bliskich no i przede wszystkim spojrzeń pełnych wzajemnej miłości :).
A do posłuchania polecam dziś Portishead ;) Tak nieobowiązkowo jak i czytanie bloga :), Oj, miało być krótko, a wyszło jak zwykle :/
http://www.youtube.com/watch?v=yF-GvT8Clnk
od wczoraj zaczela czytac Twojego bloga. zaczelam czytac od deski do deski. dzis wlasnie przeczytalam ten wpis. i dzis przeczytalam o smierci Magdy. chyba o niej pisalas teraz. dzielniej Dziewczynie poklon. Tobie zycze, zaklepuje, wkopuje, wciskam WYZDROWIENIE.
OdpowiedzUsuńmonika
O kurcze. Myślałam, że ostatecznie udało jej się wygrać tę walkę. Właśnie przeczytałam, że jednak nie. CHolernie przykro, Jakoś to do mnie nie dociera za bardzo. Pozdrawiam i dzięki za wiadomość.
OdpowiedzUsuń