piątek, 8 czerwca 2012

Chociaż siatkarze nie zawiedli...



Mecz otwarcia okazał się meczem klęski ale i naszego farta.  Mogło się skończyć dużo gorzej.
Tu w CO na 6 piętrze nawet załapałam się do „strefy kibica” i wraz z 12 pacjentami trzymałam mocno kciuki za naszych. Szkoda, że nie uwieczniłam tego na zdjęciu. Fajny widok – 12 łysych głów, część w towarzystwie swoich Hansów ekscytujących się podbramkowymi sytuacjami. No i ja. Z całkiem gęstą czupryną. Jeszcze ;).

To tak jak na jednym z demotów – ktoś słusznie powiedział, że stres to mają prawo przeżywać pielęgniarki na na Onkologii Dziecięcej, gdzie co trochę umierają na ich rękach niewinne dzieci, a nie młodzi piłkarze zarabiający po kilkadziesiąt złotych miesięcznie. Mocne ale prawdziwe. Taki Błaszczykowski. Poza trzęsącymi się nogami i ładną "fasadą" nie pokazał nic. Szczęsny – wielka nadzieja, wielkie rozczarowanie. Nawet przychylność sędziego na niewiele nam się zdała.  I mimo, że Grecy asiorami nie są, grali jakiś czas w osłabieniu, to nie daliśmy im rady. Zaskoczony swoim wejściem Tytoń pokazał jedynie klasę.  Lewandowskiego chwalić nie będę – od takich zawodników więcej mam w zwyczaju wymagać. To tyle tytułem relacji.

A na mojej Sali mała rotacja. Jest druga kobitka mobilna, ale tak strasznie chuda, że aż przeraża. W ogóle większość pacjentów bez włosów i w całej tej swojej chudości przypomina Obcych, którzy wylądowali tutaj na jednej planecie zwanej Nadzieją. Obserwuję ich, słucham ich historii i … boję się.

Ja po pierszym  DHAP-ie.  Łatwo nie było, ale jedna chemia do przodu. Trochę uciążliwe nudności i wymioty, które wciąż dają o sobie znać. Jeszcze jeden zastrzyk ze sterydów i niedługo uściskam Kasicę i Michała. Bardzo mi ich brakuje. Dzisiaj odwiedziła mnie z rana Emilka, wczoraj Bogi. Jesteście wspaniałe i bardzo Wam dziękuję za wsparcie dziewczyny. Wiem, że odwiedziny w takim miejscu nie są łatwe, dla nikogo, a zwłaszcza dla Ciebie Emi – więc podwójny ukłon za ten gest. Rozumiem wszystko i  specjalnie nikogo tu nie zapraszam. Po prostu, przyjmę każdego chętnego. Z dobrym słowem, uśmiechem i nadzieją. I tego mi potrzeba.

Powoli będę się ogarniać. Tutaj rytm dnia i nocy nie jest tak oczywisty jak w normalnym świecie. Tutaj wyznaczają go miarowe pikania pomp, alarmy u pielęgniarek, niespodziewane sytuacje na salach. Wczoraj np. mało co i sąsiadka w nocy by nam się wykrwawiła na dobre, bo jej się wenflon wysunął a ona kompletnie tego nie poczuła. Dobrze, że pielęgniarka zajrzała do nas z nienacka…  

Rany, muli mnie jakoś, idę zrobić swoje. Dziś bez pomysłu na kawałek do wysłuchania, za to wrzucam kawałek z meczu otwarcia w Warszawie. Fajnie się to oglądało :)

 Polska Biało – Czerwoni!!! Nigdy nie traćmy nadziei! Mimo rozczarowania nie będę tracić do końca.

3 komentarze:

  1. Tak jest! Nie tracmy!
    Jeszcze zobaczycie, nasi wygraja!
    Mowie raczej o naszych komorkach do zwalczania rakowych takowych!~
    tez jestem w emocjach, tez mam raka, ale wlosy jakby w ataku, ha ha ha

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak tylko będzie miejsce to w środę dołączę do "strefy kibica"
    Trzymaj się dzielnie, złych historii nie słuchaj tylko tych optymistycznych,wiem w tym miejscu nie jest łatwo takie wytropić... ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. nic straconego. aparat na nastepny mecz i fotorelacje prosze

    OdpowiedzUsuń