Darowano mi jeszcze jeden dzień, znaczy się nie było dla
mnie w środę miejsca w CO. Cholera, szczerze, to jakoś nawet się ucieszyłam w duchu.
Wiem, że co się odwlecze… no i że to dla mojego dobra, ale też wiem, że ten
jeden dzień poślizgu nie zrobi mi większej różnicy i mogę go wykorzystać choćby na … gromadzenie
tłuszczyku, którego nadmiarem nie grzeszę. W końcu apetyt przed chemią mi
dopisuje, a w trakcie i „po” bywa różnie, choć jak dotąd w drugą stronę. No i w środę po
pracy teściowa wyciągnęła mnie jeszcze na jagody, choć o dziwo polubiłam te
wypady.
Co do neurotoksyczności cis…(Aniu, spodobało mi się Twoje określenie na to i pozwól, że je będę zapożyczać) i jej wpływie na słuch;
rozmawiałam z lekarzem. Powiedział, że inne alternatywy owszem są, ale wolałby
nie zamykać tej, jego zdaniem najskuteczniejszej opcji leczenia, jakim jest
dhap. Powiedział, że jak coś, to potem nawet nie ma za bardzo jak wrócić do
tego samego schematu, bo komórki nowotworowe się szybko na dany składnik
uodparniają. Stanęło na tym, że jutro zaczynam drugi dhap i będziemy obserwować
skutki. Jak słuch dalej będzie się po tym pogarszał to wtedy będziemy myśleć
nad zmianą. Ok, on tu jest mądrzejszy i nie wypada mi nic innego jak mu zaufać
do końca.
A jeżeli o zaufaniu mowa, to w tym względzie zaskoczył mnie
Michał. Normalnie chłopak zostawił mi w szafie ubranie wyjściowe z butami
włącznie! Nie śmiejcie się, bo to dla mnie stanowi potencjalnie sporą pokusę,
by w chwili słabości ubrać się i … wyjść, tak jak ostatnio mi to chodziło po
głowie. Hmm, jest nad czym dumać. Zatem Michał! Nie wiadomo czy mnie tu dzisiaj
zastaniesz ;)
Oj tam, pożartować nie mogę?:) Chyba się na to nie zdobędę, bo
tym razem trafiłam na konkretne, fajne i co najważniejsze „chodzące” kobitki.
Zwłaszcza jedna jest bardzo nakręcona na wiarę w chemię i chyba muszę wziąć z
niej przykład. Aj, człowiek jak trafia w takie miejsce to zawsze ma tendencję
do porównywania swojego przypadku z innymi. I zawsze wynajduje kogoś, kto ma
gorzej. Pewnie ja też dla niejednego stanowię taki „gorszy przypadek” ale ja
nie zazdroszczę kobitkom z Sali długiego pobytu w szpitali, sześciodniowych
chemii, wkłuwania w kręgosłup i leżenia po tym nieruchomo przez 9 godzin…
Odebrałam wynik PET-a. Prawdę powiedziawszy opis jest na
tyle długi i zawiły, tyle jest podanych wymiarów zmian nowotworowych że wydaje
mi się, że jest tego znacznie więcej niż na starcie. Spróbujemy to skonsultować
jeszcze u jednego lekarza i posłuchamy innej opinii. Póki co się w to nie
zagłębiam.
Łóżko zwolniło się od jakiejś 15ej, ale wczoraj nic nie dostałam.
Dziś od południa mnie będą nawadniać a z
chemią ruszam od 18ej, więc teoretycznie mam czas na relaks;)
A w ogóle to leży
u nas jakaś starsza Rosjanka i już na starcie wyszły problemy z komunikacją.
Jak salę opuściła moja poprzedniczka, to po pewnym czasie weszliśmy a nieświadomy
obcym pochodzeniem sąsiadki Michał zapytał ją, czy wymieniono już pościel na
łóżku. Kobitka kiwnęła głową, więc się na nie wtarabaniłam. Dopiero za czas
jakiś poznałam kolejną współlokatorkę, która mnie uświadomiła, że
prawdopodobnie nic takiego nie miało miejsca a Rosjanka raczej nic nie
zrozumiała albo zrozumiała inaczej. No i faktycznie, dopiero za czas jakiś
zmieniono mi pościel… Oj tam, bywa i tak J
A oglądaliście wczorajszy mecz? Ktoś z Was obstawiał taki
wynik? Sama jestem w szoku, choć byłam chyba jak większość za Włochami. Trochę
szkoda Niemców, ale chociaż dobrze, że strzelili choć tę jedną, honorową
bramkę. Tyle, że nic im po niej…
Dobra, kończę i ściskam mocno wszystkich tu zaglądających!
A w propozycji muzycznej na dzisiaj Pixies i chyba każdemu znany kawałek.
Przy okazji szukania tego przypomniał mi się film "Fight Club" więc zamiast teledysku będzie soundtrack z filmu, który tym, którzy go jakimś cudem nie widzieli gorąco polecam.
A w propozycji muzycznej na dzisiaj Pixies i chyba każdemu znany kawałek.
Przy okazji szukania tego przypomniał mi się film "Fight Club" więc zamiast teledysku będzie soundtrack z filmu, który tym, którzy go jakimś cudem nie widzieli gorąco polecam.
żadne "ubrać się i wyjść".
OdpowiedzUsuńzabraniam.
leczyć się masz, moja panno.
a słuch do niczego - w sumie - nie jest potrzebny.
ubijaj chorobę.
no!
buziaki.
Asia, nigdy nie miałaś takiej pokusy? Ale tak z ręką na sercu!;) To niby takie proste - ubrać się i wyjść... To chyba zwie się wolnością. Chociaż może i ... głupotą ;) Jak zwał tak zwał, ale ... alternatywy są :)
OdpowiedzUsuńZ słuchem może i racja, są sprawy ważne i ważniejsze. Ostatnio widzę, że nawet niektóre bajki dają dzieciom z tłumaczeniem w języku migowym, więc jak coś, zacznę po prostu ... oglądać bajki! Będzie ... bajecznie:)
ja raz chciałam uciekać z Hansem przy boku...serio mało nie zwiałam z sali. Już mnie siłą na łóżko zawracali ;-)
OdpowiedzUsuń