wtorek, 18 września 2012

Ziemskie Anioły.

Dzisiaj jakiś pokrętny dzień. Rano ta wyczekiwana tomografia. Nim się spostrzegłam jak z umówionej 9.15 zrobiła się 12ta...

Dzielnie acz mało skutecznie walczyłam z nudnościami spowodowanymi wypiciem wody z kontrastem. I na to pewnie miała wpływ niedawno co skończona chemia. Poznałam kobietkę z nawrotem raka piersi. Starsza a mimo wszystko bardzo żal. Żal, że na starość człowiek dostaje w kość z każdej strony a jeszcze i na dokładkę dużo cierpienia związanego z leczeniem. Nie tak powinna wyglądać starość. Ale i często młodość.  Widocznie Ktoś kto pociąga za sznurki ma w tym jakiś swój plan.

A po badaniu miałam możliwość jak nigdy pogadać z lekarzem go wykonującym. Cóż, powiedział, co zobaczył, udzielił swoich rad do których mam się zastosować jak tylko dostanę oficjalny wynik. No a wynik będzie wyjątkowo szybko, bo w czwartek. Chyba nie ma sensu pisać o tej rozmowie. Zresztą to chyba moment, że nie chce mi się pisać o czymkolwiek. Bywa i tak. A obiecuję dać znać jak będę miała wynik w ręce. Chyba. Bo to też nic pewnego.

Od skończonej ostatnio chemii mam co trochę temperaturę i dreszcze. Na tomografii tak szczękały mi zęby z zimna, że zdecydowano wyłączyć klimę i dać mi koc. Puls mocno szaleje i to nie ma znaczenia, czy siedzę czy właśnie weszłam po schodach. Po tym drugim po prostu szaleje nieco mocniej.
Chyba się zaczynam bać. Ciemności...

A tymczasem Chustka z "blogu po sąsiedzku" usłyszała od lekarza coś, co człowiek chorujący na nowotwór ma nadzieję nie usłyszeć nigdy ... że nic już nie można, że trzeba czekać... Nie miałam jej okazji niestety poznać osobiście, choć już raz prawie nam się to udało. Tymczasem naczytałam się o niej dużo dobrego. Ot, taki ziemski zwyczajny niezwyczajny Anioł. Tylko dlaczego takim aniołom Ktoś zsyła tak szybko taki krzyż. Za tak dobrze odwaloną "robotę"? No nic. Mimo tych słów które padły z ust tego profesora ja cały czas mam nadzieję i wiarę w to, że jej się uda i stanie się cud. Cud życia, na który zasługuje jak nikt inny. A mi chyba nie pozostaje nic innego jak pomodlić się za Nią i Was proszę o to samo.

A ja idę się przemyśleć parę kwestii.


22 komentarze:

  1. Nigdy się nie dowiemy czemu jednych spotyka taki los,a drudzy mają zycie jak z płatka.Ale ci nie zawsze potrafią z niego korzystać,hm tak już jest.Trzymam kciuki za pomyślny wynik,a i o chustce pamiętam.Odzywaj się,czekamy i gorąco pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Babciu W. Ty tak jakoś mądrze piszesz, że czasami nie wiem, co odpisać. Tak jak teraz. Więc po prostu ściskam mocno.

      Usuń
  2. Pozdrawiam Cię gorąco, gorąco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham te upały od Waszych pozdrowień i dziękuję:) I odwzajemniam.

      Usuń
  3. Odkąd o tym przeczytałam - myślę, jak trudno być takim profesorem co uczciwie mówi ludziom tak straszne rzeczy... Bez zwodzenia weź kredyt i jedź do Chin na pewno uzdrowią Cię...

    Mądrze napisałaś o starszej pani. Patrzę na moich rodziców - widzę bezradność starszych ludzi. Oni nie znajdą rady, czy wsparcia w necie, bo go nie mają i pod wieloma względami są jeszcze bardziej samotni, niż niejeden tzw. młody skonfrontowany z najtrudniejszymi życiowymi problemami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czasem z nimi rozmawiam i staram się ich wspierać. Ale tak naprawdę, to w głębi ducha ich tylko podziwiam i myślę sobie, że ja w ich wieku bym nie dała rady takiej walce.

      Usuń
  4. Oglądałam reportaż o bardzo chorej młodej kobiecie- sparaliżowanej i wyniszczonej. Powiedziała, ze nigdy nie zadała sobie pytania- dlaczego ja? Bo czemu nie spytać dlaczego nie ja? Myślę o tym od kilku dni..
    o co w tym chodzi?
    na czym polega ten porządek?
    może chorujemy by zostać aniołami?...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, właśnie po to cierpimy.

      Usuń
    2. Może to taka nasza extra szansa. Szansa na bycie aniołem...

      Usuń
  5. Sama nie wiem co napisać... Czytam regularnie i trzymam za Ciebie kciuki za wytwałość i wolę walki!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak poprostu lubię cię.Twoje wpisy są szczere,prosto z serca bez zbędnego patosu.Moim zdaniem coś za dużo w tym życiu cierpienia i bólu.Ale nikt i nic wie powie nam po co to wszystko.
    Jestem cholerną pesymistką ale chciałabym aby właśnie Tobie się udało.
    Tak poprostu lubię cię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. A po co to wszystko? No, jakieś pomysły mam i staram się "odrobić lekcję". A wynik końcowy powie, czy je dobrze odrobiłam, czy tylko się starałam... Pozdrawiam Was gorąco.

      Usuń
  7. Ja też bardzo Cie lubię ;) za te nie prowokacyjne posty, na które brak słów na komentarz. Stąd pewnie u Ciebie tak mało komentarzy. Ja zawsze czekam z utęsknieniem na kolejny "rozdział", ale nie zawsze komentuje bo brak mi słów. Życzę Ci żebyś miała siły i wiarę w to leczenie. Albo jeśli zwątpisz żebyś miała siły szukac innej opcji.
    Odrobiłas "lekcje" i obejrzałaś film i przeczytałaś książkę których linki Ci podesłałam w poprzednich postach?;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że o to spytasz:) Książkę przeczytałam od razu, tyle, że "po łebkach". Ale mam chęć na taką głodóweczkę chociażby. No, z głodu nie umrę. A skoro konwencjonalna nie działa... Mam zamiar to druknąć i przeczytać na spokojnie. Medycyna germańska - kurcze, ciekawe teorie zwłaszcza tłumaczące raka piersi u kobiet. Ale przyznaję, nie obejrzałam do końca.
      Oj, a wiary w TO leczenie to chyba tak naprawdę mi brakuje. I może stąd takie efekty... Pozdrawiam.

      Usuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ewo,myslisz o innych bedac sama bardzo chora.Chustka ma wielu wielbicieli i wsparcie rodziny.Ty tez nie jestes sama.Jak juz ktos tu napisal, nie prowokujesz jednak swoim blogiem ludzi do komentarzy. Ludzie Cie lubia i wiecej ich mysli o Tobie i dobrze Ci zyczy, niz pisze. Ten jazgot na blogu Chustki jest jakis przerazajacy. Bardzo jej wspolczuje, ale nie chcialabym umierac w takiej atmosferze. Niektorzy juz pisza jej nekrologi i kupuja pomaranczowe chustki na jej pogrzeb.A Ona dzisiaj podobno czuje sie lepiej i niech tak bedzie kazdego nastepnego dnia.
    Tobie zycze wytrwalosci w walce z choroba i wiary, ze mozna ja pokonac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę o innych bo sama nie mam się za tak chorą... Ja nie cierpię fizycznie aż tak. Nie potrzebuję morfiny. Tylko nad psychiką od czasu do czasu muszę zapanować. Dobrze, że nie mam tylu i takich komentarzy, bo w życiu bym nad tym nie dała rady zapanować:)Lubię ciszę i spokój. Dziękuję i pozdrawiam.

      Usuń
  10. Sciska i mogle sie za Ciebie Ewus.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja sobie nigdy nie zadalam pytania dlaczego ja. W ogole nie rozumiem, do kogo mialoby byc pytanie.
    Ale czasem zadaje sobie pytanie, dlaczego ONA, dlaczego On. Tak strasznie mi zal niektorych mlodych zyc. A zwlaszcza dzieci.
    Ewo, czytam cie zawsze, i modle sie tez, wiara to dla mnie wielka Nadzieja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja jednak myślę że jakiś sens tego cierpienia musi być więc czasami wydaje mi się, że znam odpowiedź na "dlaczego ja" i że to pytanie jednak ma sens.
      A już dlaczego INNI? Faktycznie, cały czas o tym myślę. I nigdy nie wiem. Dziękuje, pozdrawiam i modlę się również. Każdego dnia.

      Usuń
  12. Ewciu ja z Tobą jestem stale myślami, komentarzami i mailami niestety nie, bo bywam jak teraz, gdy "wpadnie" mi trochę czyjegoś netu ;), który zdarza się, że nie starcza nawet na załadowanie strony.
    Anioły - hm, a wiesz, Ty jesteś też takim Aniołem i zawsze byłaś, jesteś dobrym człowiekiem, który nie jest obojętny na cierpienie innych.
    Jesteś wyjątkową osobą, pełną miłości i siły Ewciu, masz w sobie więcej siły i wytrwałości niż sama sobie z tego zdajesz sprawę. To dobrze.
    Sagapo Aderfii , postaram się niedługo skrobnąć jakiegoś mailika, oby netu starczyło na wysłanie.
    Buziaki ogromniaste.

    OdpowiedzUsuń