Może jutro zrobię sobie dłuższy spacer i spojrzę na wszystko świeżym okiem.
Leży przede mną kieszonkowy kalendarzyk. Zawsze na ostatniej stronie z okazji Nowego Roku robiłam sobie listę co najmniej dziesięciu postanowień. Rzadko udawało mi się spełnić połowę, choć to i tak uważam za spory sukces. Otwieram kalendarz na ostatniej stronie. Tylko jedno - wykorzystać szansę. Tylko jak mogę to potraktować jako postanowienie noworoczne. Ile tak naprawdę w życiu zależy od nas. Czy jest ktoś kto pociąga za sznurki? Czy wierzysz w przeznaczenie? Ja sama nie wiem w co wierzyć i komu. No, na pewno nie naszemu rządowi :) Chyba trzeba dać się ponieść życiu a odpowiedzi przyjdą z czasem. Cierpliwości.
Pamiętam, jak Adamowi na łożu śmierci przykazałam, by dał znać, jak tam po życiu jest coś dalej. Jeżeli to wszystko się nie kończy a dopiero zaczyna. Kiwnął tylko głową, że będzie pamiętał o umowie i się odezwie. Jak dotąd cisza. A może kiepsko coś się wsłuchuję. W końcu moi rodzice dostają rzekomo od niego tyle znaków. Jego przyjaciółka podobnie. A ja kompletnie nic. Cisza mimo nieprzespanych nocy, zupełnie jakbym się bała, że przesypiając je coś przeoczę...A może o mnie zapomniał.Nie, nie chcę w to wierzyć. Zaraz pójdę się wsłuchiwać w ciszę nocy i rozmyślać. Może sen przyjdzie...
Nasza Szymborska i tak dożyła ładnego wieku. Cenię ją za dystans do siebie, za luźne podejście do poważnych tematów, za poczucie humoru. Za to, że w tak prostych słowach potrafiła zawrzeć tyle treści. Jeden z moich ulubionych wierszy zmarłej pisarki na dobranoc.
Kot w pustym mieszkaniu Umrzeć - tego nie robi się kotu. Bo co ma począć kot w pustym mieszkaniu. Wdrapywać się na ściany. Ocierać między meblami. Nic niby tu nie zmienione, a jednak pozamieniane. Niby nie przesunięte, a jednak porozsuwane. I wieczorami lampa już nie świeci. Słychać kroki na schodach, ale to nie te. Ręka, co kładzie rybę na talerzyk, także nie ta, co kładła. Cos się tu nie zaczyna w swojej zwykłej porze. Cos się tu nie odbywa jak powinno. Ktoś tutaj był i był, a potem nagle zniknął i uporczywie go nie ma. Do wszystkich szaf się zajrzało. Przez polki przebiegło. Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło. Nawet złamało zakaz i rozrzuciło papiery. Co więcej jest do zrobienia. Spać i czekać. Niech-no on tylko wróci, niech-no się pokaże. Już on się dowie, ze tak z kotem nie można. Będzie się szło w jego stronę jakby się wcale nie chciało, pomalutku, na bardzo obrażonych łapach. I żadnych skoków pisków na początek. 1991.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz