piątek, 28 września 2012

Ziółko?

Ostatnio napisanie kolejnego posta było mi nie po drodze.No ale jestem...


Echo zrobiono mi u siebie bez problemów i bezzwłocznie. Faktycznie chyba jest tak jak to pisze u siebie  Ksena - słowo "rak" otwiera wszystkie bramy i wszyscy zdają się schodzić z drogi. Byle szybciej, byle dalej, byle bym już sobie poszła i nie psuła ich krajobrazu swoim widokiem. Ale i faktycznie jak tak ostatnio zerkam na siebie w lusterko, to rzęsy można policzyć na palcach u jednej ręki, brwi trzeba długo "dosztukowywać" cieniami a i to jak się chce,  twarz trochę nabrzmiała od sterydów, oczy jakieś zaczerwienione i małe, mocno zapadnięte no i ta łysina. Dzisiaj zaopatrzyłam się w maseczkę. A nuż zadziała i chociaż cera będzie taka jak obiecują...
Aj, miało być o echu serca. Good news. Płyn się jakby wchłaniał. Z 1,4 cm zrobiło się go w ciągu tygodnia 0,5 cm. Puls się trochę unormował, więc jest nieźle. Tak się teraz zastanawiam skąd to się w ogóle pojawiło i jakim prawem. Albo to pochemiczne (jak tak, to niefajnie bo po każdej chemii trzeba to będzie kontrolować) albo przeziębieniowe. Ale skoro samo znika, to świetnie.

Myślałam ostatnio o poszukaniu dobrego zielarza. Niby tata był dzisiaj u takiego, ale szczerze powiedziawszy to mam mieszane uczucia. Nie było mnie fizycznie na tej wizycie. Nie mogłam nic przyobserwować, o nic zapytać. Miał wszystkie papiery dokumentujące moją chorobę. Podobno powiedział, że to nic takiego i że nic mi nie będzie jeżeli będę piła jego mieszankę ziół... W trakcie leczenia, bo to niby nie koliduje. Nie wiem. Ryzyk fizyk? Z jednej strony tata stracił cały dzień i sporo pieniędzy. Z drugiej wolałabym teraz nie robić nic głupiego. Zobaczę co na tych ziołach pisze. Może jest tam chociaż jakiś skład który będę mogła sprawdzić. Bo inaczej tego nie ruszę. A o taką misję tatę w końcu nie prosiłam.
A mając w rękach ostatni wynik z tomografii wiem też, że na cudotwórcze moce lekarzy onkologów liczyć nie mogę. Jestem pod ich opieką ale oni nie są nawet w stanie kontrolować rozprzestrzeniania się jaszczura. Na razie rozprzestrzenia się "tylko" na płuca. I próbuje zagnieździć w okolicach kręgosłupa. A najlepiej się czuje w klatce piersiowej.  Zdaję się na mądrość lekarzy ale jak coś nie pójdzie to bliscy tylko usłyszą "przykro mi, zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy". Tak więc jedynie co mogę na tę chwilę dodatkowo od siebie to zacząć poważnie kontrolować to co jem, dużo się nawadniać i raz na jakiś czas oczyszczać zawalony toksynami organizm. Nawet dziś zaopatrzyłam się w "zestaw do robienia lewatywy". Zawsze i za wszelką cenę starałam się tego uniknąć. A teraz nagle zaczęła mnie zżerać ciekawość ile tego syfu mam w środku. I skoro są zwolennicy takich zabiegów i im to pomaga to czemu nie. A sam zabieg? Cóż, wszystko jest do przeżycia. Właśnie studzę wodę... Może nie będzie tak źle, a może ... jeszcze gorzej ;). Brrr.

A na jutro mam zaproszenie na zamknięcie sezonu grillowego. No właśnie. Grill. Trucizna ale i pokusa. A może będzie padało :P

Miłego weekendowania. A może ktoś z Was szukał grzybów w lesie? Z jakim skutkiem?  Ja na razie odpuściłam. Czekam na deszcz. PA!

A może ktoś ma chęć na Daaba?

43 komentarze:

  1. Lewatywa i zioła to nic miłego.Ale dlaczego nie spróbować.Grill też chyba może być miły,jeśli dopisze pogoda i towarzystwo.
    Lekarze to osobna półka,trzeba przejść wiele drzwi aby znaleźć chodz kawałek serca.
    Ich moc uzdrawiania jest "tylko"ludzka ale podobno trzeba walczyć.
    Ja czasami oczekuję tylko i aż zrozumienia.

    Wekend też może być miły tylko ja ciągle w nerwach i coś mnie dusi.
    Tobie oczywiście życzę miłego i "owocnego"

    OdpowiedzUsuń
  2. Lewatywa to chyba nie jest najlepszy pomysł - to jest coś nienaturalnego. Wiem, że to chyba sposoby, by nie czuć się tak bezradnie, by coś zrobić. Ale tak z boku czytając to sobie pomyślałam, że lepiej już by było, jakbyś chodziła na masaż relaksacyjny w ramach wspierania organizmu, niż robiła sobie tego typu oczyszczanie z toksyn.
    Co do ziół ciężko się wypowiadać. Tata okazał w ten sposób ojcowską troskę, ale dobrze, że zachowałaś czujność i masz zamiar przeanalizować składy. Zioła wbrew powszechnej opinii też czasem nie są dobrym pomysłem. Muszą być "kompatybilne" z lekami.
    Trzymam za Ciebie kciuki. Miłego weekendu. Mam nadzieję, że się nie obrazisz za szczerą wypowiedź - tak Cię odbieram. Po prostu mnóstwo ludzi zbija kokosy na tym, że serwują "terapie" na zasadzie - "a co tam, zrób to i to". A czasem lepiej by było zainwestować w dobry posiłek, czy wyjście do kina.

    OdpowiedzUsuń
  3. mnie ktoś kiedyś powiedział, że oczyszczanie w trakcie chemii to zły pomysł, bo może to osłabić działanie leków.

    OdpowiedzUsuń
  4. Moim zdaniem lewatywa to świetny pomysł. Jak to wiki mówi "Lewatywa jest jednym z najstarszych zabiegów leczniczych." Poza tym jej zwolennikiem jest Hipokrates;)W terapii Gersona dodaje się do tych lewatyw kawę (pewnie już to wiesz:)
    Super, że działasz na własną rękę, nikomu nie zalezy na naszym zdrowiu tak jak nam samym.
    Co do ziół to ja oczywiście jestem jak najbardziej za tym, ale przeanalizuj sobie skład dla pewności;)
    Powodzenia i napisz jak było;)
    {Unknown}

    OdpowiedzUsuń
  5. Ewa, nie rób tych lewatyw! Wiele razy czytałam, że lekarze się wściekają gdy chorzy na robą coś takiego.To samo dotyczy ziół. Proszę, konsultuj wszystko ze swoim lekarzem

    OdpowiedzUsuń
  6. Izisu na jakiej podstawie to piszesz? Przecież lewatywy robi się nawet małym dzieciom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy, nie znam matki, która robiłaby regularnie lewatywy swoim dzieciom (są one wskazane tylko przed zabiegami albo kiedy dziecko ma kłopoty z wypróżnieniem, ale i w tej sytuacji zamiast lewatywy stosuje się czopek glicerynowy, i to tylko doraźnie). Dlaczego? Bo w jelitach wchłaniana jest większość leków oraz witamin i składników mineralnych pochodzących z posiłków. Lewatywy będą zaburzać te procesy, a Ewa jest po długotrwałym i toksycznym leczeniu i potrzebuje wzmocnić swój organizm a nie go "wypłukiwać". Tak samo zresztą jak dziecko i każdy inny człowiek. Poza tym lewatywy naruszają naturalną florę bakteryją jelit(tę pozytywną), a w wyniku jej usunięcia, jelita nie mają szansy bronić się przed grzybem, drożdżakami i przeróżnymi bakteriami (tymi wywołującymi stany zapalne). Jest to szczególnie niebezpieczne dla pacjenta onkologicznego, po leczeniu chemioterapeutykami, ponieważ jego organizm ma bardzo obniżony system odpornościowy, czytaj: szybciutko złapie jakąs bakterię. Podobnie jest ze zbyt "dogłębnym" podmywaniem się i irygacjami pochwy u kobiet, borykających się z grzybicą narządów płciowych. Nie wspomnę już o tym, o czy piszą dziewczyny poniżej: zaburzenia perystaltyki jelit czy zwieracza. Może i zrobienie lewatywy raz na jakiś czas (czyt. pól roku-rok) u zdrowego człowieka pomoże usunąć zalegające w uchyłkach jelit toksyny, ale, po chemioterapii często oprócz wymiotów chorym dokuczają ostre biegunki. Czy taki sposób usuwania złogów jelitowych nie wystarczy? A druga sprawa, nie wiadomo ile jeszcze takich chemii i biegunek u Ewy, więc może lepiej zachować siły na kolejną walkę z chorobą??? ozumiem Cię Ewa, ze chciałabyś wspomóc swój organizm i maksymalnie zmobilizować go do walki, i poszukujesz różnych metod, ale strasznie wkurzają mnie BEZMYŚLNE KOMENTARZE DOPINGUJĄCE NIE ZAWSZE MĄDRE POMYSŁY. Zanim czemuś przyklaśniecie, sprawdźcie to w zaufanych źródłach. Ponawiam prośbę do Ciebie Ewuniu, konsultuj niekonwencjonalne sposoby leczenia ze swoim lekarze. Trzymam moocno kciuki za Ciebie, zaglądam i dopinguję!

      Usuń
    2. Zaufane źródła = Twoje źródła ? Reszty nie będę komentować bo źródła skąd czerpałaś te wiadomości są chyba tajne...

      Usuń
  7. Kiedyś na ból głowy robiono ludziom dziury w czaszce, więc powoływanie się na Hipokratesa to średni pomysł...
    Zyczę pogodnego i spokojnego weekendu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hipokrates (cytuję) to ojciec współczesnej medycyny. Terapia Gersona opiera się na lewatywach więc ja w tym widzę same zalety poparte badaniami.

      Usuń
  8. Myślę że lewatywę jak i zioła koniecznie trzeba skonsultować z lekarzem.Lewatywa zapewne osłabi działanie leków,zioła również mogą zle wpływać na organizm w połączeniu z lekami.Mam nadzieję,że nie zrobisz nic pochopnie,bez konsultacji.To prawda,że wiele osób zarabia ogromną kasę i bez skrupułów sprzedają różne medykamenty,nie mając pojęcia o ich skuteczności.Po prostu bogacą się wiedząc,że chory człowiek zrobi wszystko żeby wyzdrowieć.Badz czujna i lepiej upewnij się u lekarza.Życzę smacznego grilla.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nikt nie neguje tego, że "lewatywy robi się" - ci, którzy wyrazili sceptycyzm odnosili się do tego konkretnego przypadku.

    OdpowiedzUsuń
  10. Cytat:
    "kilku lekarzy (wcale nie onkologów) i dietetyków poinformowało mnie, że lewatywy, zwłaszcza tak kosmicznie częste (kilka razy dziennie!) powodują zanik automatycznych reakcji zwieraczy i po dłuższym czasie stosowania człowiek nie jest w stanie samodzielnie się wypróżnić."

    źródło -http://herzogincecilie.wordpress.com/2010/10/19/alternatywne-metody-leczenia/

    Zgadzam się co do argumentu, że "nikomu tak jak nam samym nie zależy na naszym zdrowiu". Ta zasada odnosi się do wszystkiego - nikomu nie zależy tak jak mi na swoim domu, ale jak raz "sama" naprawiłam awarię - nie pytacie co się stało.

    Jesteś inteligentną kobietą, wierzę, że mimo stresu, którego doświadczasz nie dasz się zwieść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamieściłaś link do bloga dziewczyny która oddała swoje zdrowie całkowicie w ręcę lekarzy i wyszła na tym tak jak wyszła... to jest tylko jeden z wielu pewnie tysięcy takich przypadków, dla mnie te "statystyki" przemawiają same za siebie. Poczytaj ten blog: http://leczenieraka.blogspot.com/ Autor tego bloga wspierał się w leczeniu raka naturalnymi metodami i żyje.

      Ewa powodzenia!

      Usuń
    2. Wiem, że ona nie żyje, ale tu chodziło o argument merytoryczny.
      "Statystyki" są przygnębiające w każdej grupie - jeśli jesteś uczciwym człowiekiem to w głębi duszy to przyznasz, że w zaawansowanej chorobie statystyki są kiepskie niezależnie od przyjętych metod.

      Autorce bloga z całego serca życzę by była "Przypadkiem" zaprzeczającym statystykom.

      Usuń
  11. Ciesz sie tym grilem... jesien taka piekna!
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiesz co chyba źle odbierasz tych lekarzy , że chcą abyś zniknęła im z oczu . Myślę ,że raczej starają się zrobić cokolwiek dla ciebie żeby pomóc ci w twoim nieszczęściu . Nie wszyscy są bezduszni , i zaznaczam nie jestem lekarzem. Bardzo podobają mi się komentarze ludzi , proszą cię o rozsądek z korzystania z rad nie wiadomo czy skutecznych ,jak trucizna nie zabije tego dziadostwa to na pewno nie ziółka czy lewatywy , a tylko osłabisz i tak już wyczerpany organizm . Walcz dalej i nie poddawaj się .

    OdpowiedzUsuń
  13. Mi Ilias robi herbatę z miodem i propolisem, po dwóch łykach jestem w toalecie ;-) Może spróbuj tego!? Niedługo o tym na blogu ;-P
    W zioła nie wierze bo mój Tata pił takie na zaskrzepy i nic nie pomagały... Bardziej wierzyłabym gdybym dostała je od jakiejś wiejskiej wiedźmy niż od ludzi którzy biorą za to kasę...

    Trzymaj się mocno i nie dawaj gadzinie :-)
    Pozdrawiamy całą Rodzinką :-*

    OdpowiedzUsuń
  14. uuuu Ewus widze, ze swoim postem wywolalas niezla burze. Jestes lepsza niz niejeden polityk ;).
    Mam nadzieje, ze maseczka pomogla. Lewatywe zrob jesli masz potrzeby masochistyczne, a jesli o ziolka chodzi to sprawdz z lekarzem. W USA ostatnio marijulana jest popularnym legalnie uzywanym ziolem leczniczym (mozna polaczyc przyjemne z pozytecznym).
    A tak na powaznie to rob wszystko co uwazasz za stosowne. Nikt kto nie jest w twojej skorze nie wie co czujesz i czego potrzebujesz. My mozemy Cie wspierac i radzic, a decyzja i tak nalezy tylko do Ciebie. Milego weekendu. Sciskam, Ania

    OdpowiedzUsuń
  15. Cieszę się, że zaczynasz widzieć beznadziejne efekty konwencjonalnego leczenia. Blog Grzegorza jest świetny, polecam ponadto książkę i film o genialnej metodzie dr Gersona. Są też inne metody, ale ta jest niezwykle skuteczna.

    OdpowiedzUsuń
  16. Serio cieszysz się, że widzi "beznadziejne efekty"? Już to zastanawia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może sformułowanie nie było najszczęśliwsze. Liczę na to, że nie będzie dalej rujnować swojego organizmu chemią i wyleczy się metodami naturalnymi.
      Trzymam kciuki za otwartą głowę i powodzenie we wzmacnianiu organizmu.

      Usuń
    2. chciałam spytać czy masz osobiste doświadczenia z takimi terapiami?

      Usuń
    3. Świetne pytanie.

      Usuń
    4. Tak, mam, moja mama jest wyleczona.

      Usuń
    5. z czego i jaką terapią jeśli mogę spytać?

      Usuń
    6. dietą dr Budwig

      Usuń
    7. Agato, bądź tak miła i prześlij nam scany rozpoznań i wyniki badań obrazowych potwierdzających "wyleczenie"

      Usuń
  17. Nigdy w życiu nie ośmieliłabym się nikomu doradzać porzucenia chemii i zaufania metodom niekonwencjonalnym...To jest ogromna odpowiedzialność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ośmieliłabyś się doradzić chemię? Nikt tu nie musi brać za nic odpowiedzialności, przecież nawet lekarze leczący konwencjonalnie nie biorą żadnej odpowiedzialności... Poza tym są kliniki gdzie można się leczyć niekonwencjonalnie, tam też leczą lekarze. Można też się wspomagać metodami "naturalnymi" tak jak to robi Ewa, bo co złego jest chociażby w lewatywach. To co Izisu napisała jest bzdurą, nie mam pojęcia skąd ona wzięła te informacje(?). Ewa zazywa też witaminy naturalne, z tego też powinna zrezygnować? Nie wiem dlaczego medycyna niekonwencjonalna wzbudza takie kontrowersje...

      Usuń
    2. tak ośmieliłabym się, ponieważ chemia mnie wyleczyła. Lekarze biorą odpowiedzialność na pewno większą niż jakiś szaman. Czy szaman ubezpiecza się na wypadek popełnionego przez siebie błędu? Witaminy naturalne jak sama zauważyłaś są naturalne, więc ciężko z nich zrezygnować. Większość z tych naturalnych metod opiera się na jakimś chorym uczepieniu się myśli, że dany składnik diety ma magiczne właściwości. A jedyną magiczną właściwość posiada równowaga. Bardzo szeroko pojęta. Brałam udział w warsztatach dla chorych. NIGDY nikt nie doradzał mi metod niekonwencjonalnych w trakcie leczenia chemią. W tej kwestii wolę zaufać specjalistom.

      Usuń
    3. Boże, widzisz a nie grzmisz! Anonimowy, co Ty za bzdury wypisujesz? Z jakiej epoki się wywodzisz? Kiedy czytam Twoje wypowiedzi przychodzi mi na myśl "Antek" Prusa. Tam też stosowali podobne metody leczenia ciężkich chorób. Czy jesteś naprawdę aż tak bezmyślna, że wierzysz w działanie ziółek i szamanów w leczeniu nowotworów??? Czy nie uważasz, że gdyby takie metody prowadziły do wyleczenia, ba, nawet zatrzymania choroby ludzie by je stosowali? To skąd te kolejki u onkologów i tylu umierających ludzi? Nie mieszaj w głowach chorym ludziom! Oni stawiają na szali swoje życie, a Ty jakieś czary mary! Od leczenia jest lekarz a nie nawiedzony, który gdzieś coś usłyszał i głupio powtarza! PS. Informacje, które podałam w poprzednim komentarzu nie są bzdurą. W odróżnieniu od Twoich wypowiedzi, moje są poparte wiedzą medyczną (sprawdzoną i namacalną) a nie magiczną...

      Usuń
    4. Dr Gerson, dr Rybczyński, dr Burzyński i dr Budwig to lekarze z wykształcenia, nie nazywaj ich szamanami.
      Zastanów się, dlaczego ich metody nie są polecane ?

      Usuń
    5. Izusu podaj źródło swoich wypowiedzi.Pytam o źródło bo to co napisałaś, według tego co wyczytałam min. w internecie i książkę Tombaka jest odwrotnością prawdy, czyli wszytsko zostało napisane wspak.
      Tutaj masz kilku lekarzy, którzy stosowali lewatywy w leczeniu pacjentów. http://lewatywa.info/Opinie-lekarzy-lewatywa.html

      Usuń
    6. Anonimowy: źródłem moich wypowiedzi są podręczniki do anatomii.

      Usuń
    7. Agata: bo nikomu nie pomogły! A takich Gersonów, Dukanów, Montignaków czy Rybczyńskich jest setki. Każdy z nich ma swoją teorię (często przeczącą naturze) i próbuje ciemnotę wciskać ludziom, robiąc z nich króliki doświadczalne dla własnych celów.

      Usuń
    8. Izisu jakie podręczniki do anatomii? podaj konkretny tytuł do twojego przydługiego wpisu wyżej. I nie wrzucaj wszystkich do jednego wora, bo co ma Dukan do Gersona? To sa dwie odrębne, nie powiązane ze sobą osoby, mające zupełnie inne podejście. Nic ich nie łączy.

      Usuń
  18. To proste - nie są polecane, bo nie są uzasadnione naukowo i sprawdzone.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nie będą, jednak przyczyna tego jest inna....

      Usuń
    2. i nie będą, bo przyczyna tego jest jedna - nie leczą.

      Usuń
  19. wszystkich, którzy mają dostęp do facebooka i interesują się dietą w onkologii zapraszam pod ten adres http://www.facebook.com/pages/Dietoterapia-w-onkologii/256048827769738?fref=ts
    dużo fajnych artykułów, pani doktor rzetelnie pokazuje najnowsze informacje o dietach itp.
    -- nie, nie jest to reklama...sama odkryłam to szukając sposobu na zdrowe życie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nessa, ja też znalazłam tam dużo ciekawych informacji

      Usuń
  20. Izisu- może trochę spuścisz z tego mentorskiego tonu. Ewa nie jest gówniarą i ze wszystkich dostępnych metod wybierze te, które według niej są najlepsze. To jej życie i jej wybory. Możesz doradzić, ale nie musisz się rzucać z pazurami na wszystkich mających inne zdanie. Mam w rodzinie dwa przypadki nowotworów. Moja mama ma nowotwór piersi. Już na pierwszej wizycie chirurg rzucił tekst-"ta pierś jest do wywalenia". Już za sposób w jaki to zrobił powinien dostać w mordę, bo nawet nie powiedział tego do mojej mamy tylko do lekarki, która też była przy badaniu. Ale nie o to chodzi. Mama nie zgodziła się na operację. Chirurg był wściekły, a lekarka zaproponowała na 3 miesiące Tamoxifen i dała czas na zastanowienie się. Na tym leku mama jest już 3,5 roku. Guz z 2,5x3,5 zmniejszył się do 0,5x0,3. Mama czuje się świetnie, a inny onkolog powiedział jej, że dziś może stwierdzić, że podjęła świetną decyzję. Moja szwagierka- rak piersi z przerzutami do kości.Przeszła mastektomię, ale lekarze nie dawali jej dużych szans. Skoro jesteś tak obyta z lekarskimi podręcznikami, to wiesz, ,że przerzuty do kości nie wróżą niczego dobrego. Jak usłyszałam od niej, że sprowadza z Polski /mieszka w Australii/ "lek" Anry- włos mi się zjeżył. Pije też jakieś olejowe wyciągi z papryczki chili, uprawia "specjalną" gimnastykę dla osób z nowotworami, medytuje. Przeżyła już z tym gównem 8 lat, nadal czuje się świetnie, a według lekarzy nie powinna już być wśród żywych. Czy zawdzięcza to wcześniejszemu leczeniu, tym "cudownym" specyfikom, gimnastykom - nie dowie się pewnie nigdy. Ale ta wiedza nie jest jej akurat do niczego potrzebna. Żyje i to jest najważniejsze. Nigdy nie odważyłam się jej powiedzieć, że robi głupoty, wydaje niepotrzebnie pieniądze na jakieś podejrzane specyfiki. Nie, bo nie wezmę odpowiedzialności za jej życie. Wiara czasem czyni cuda. Chory musi sam zdecydować jak chce się leczyć i nie zawsze musi, a nawet nie powinien ślepo ufać lekarzom. Co chwilę jesteśmy bombardowani jakimiś nowymi odkryciami na temat leczenia raka, jak choćby to:http://odkrywcy.pl/kat,111396,title,Chemioterapia-powoduje-rozwoj-raka,wid,14829974,wiadomosc.html?smg4sticaid=6f466
    i nawet lekarze nie są zgodni w swoich opiniach. Co ma więc wybrać biedny pacjent? To co według niego najlepsze.
    Anna

    OdpowiedzUsuń