czwartek, 31 maja 2012

Kocham Cię, życie!

Koniec miesiąca w pracy daje popalić. Teściowa wrzuciła mi do torebki świeżo zrobione ciasto a ja nawet nie zdążyłam go ... wyjąć :/
I znów dostrzegam urok piątków i urok zbyt krótkich weekendów.  Jak dawniej.

wtorek, 29 maja 2012

Papucia znaczy ... sałata. A właściwie kapusta :P

Dzwonili z terminem na PET-a. Jestem umówiona na poniedziałek. Zapowiada się niezła jazda - w przeddzień badania kobieta kazała mi dużo odpoczywać a samo badanie ma trwać ok. 6 godzin...

niedziela, 27 maja 2012

List do "J".

Ludzkie myśli są nieobliczalne. I mimo, że wydaje nam się, że kogoś dobrze znamy, to jeszcze nie raz możemy się zdziwić.
Ostatnio w rozmowie telefonicznej usłyszałam od "J". że właściwie, to też by tak czasami  chciała jeździć na takie leczenie, przyjmować te worki...

piątek, 25 maja 2012

Lekcja pokory i slow life.

No i wszystko jasne. Jeszcze do wczoraj nie byłam przygotowana na wersję pesymistyczną ale zaczęłam sobie układać w głowie wszystkie możliwe scenariusze, co by mnie nic nie zaskoczyło. Pewnie i tak wiele mnie jeszcze zaskoczy, bo pojęcie o tym co mnie czeka mam raczej blade...

środa, 23 maja 2012

Są pozytywy.

Wczoraj w związku z tomografią i dzisiejszą wizytą w CO nocowaliśmy u rodzinki pod Warszawą, więc i warunków nie było by skrobnąć co tam u mnie, co mam nadzieję, wybaczycie.
Za bardzo nie wiem od czego zacząć. Ale chyba od plusów ;). Dzisiaj chemią mnie nie uraczyli no i tym samym uniknęliśmy największych korków, jakie zwykle w czasie powrotów z CO są naszym udziałem. Ale to już chyba tyle pozytywów...

niedziela, 20 maja 2012

Dzieje ryby historia prawdziwa.

W tym  tygodniu wychodzi na to, że się nie napracuję zbytnio. Początek i koniec tygodnia praca, a cały środek będzie się kręcił niestety wokół jaszczura. Ten to ma się ze mną dobrze, ehś. Zawsze w centrum, na pierwszym planie, nic o nim bez niego.

poniedziałek, 14 maja 2012

Farelkę czas odpalić...

Ciągle marznę. Wieczorami niewielka gorączka sprawia, że nie mogę się wydostać z oparów gorącej łazienki. Właściwie to nie ma teraz dnia bez podwyższonej temperatury. I z żołądkiem mam już od dłuższego czasu jakiś problem. Nie jestem w stanie odpowiedzieć Michałowi na pytanie, jak się czuję. Coś mi jest, ale nawet nie jestem w stanie tego opisać.

niedziela, 13 maja 2012

Przychodzi baba do sklepu...

Dzisiaj króciutko. Po ostatniej chemii już minął suchy kaszel, który od czasu do czasu dawał znać. Jest, gdy próbuję wziąć głęboki oddech więc mam na to bardzo prostą receptę - po prostu tego ... unikam). Zostały jeszcze jakieś wieczorne wahania temperatury ale nawet już nie sięgam po termometr. No a mdłości w tym tygodniu były chyba zdecydowanie najsłabsze. Zatem jeżeli można tak to ująć, to ... chyba moja "najlepsza" chemia...

czwartek, 10 maja 2012

Jeszcze trochę cierpliwości.

Teoretycznie ostatnią chemię mam za sobą. W CO tego dnia było mnóstwo ludzi. Kolejki do oddania krwi zdawały się nie mieć końca. Smutna rzeczywistość, ale ilość osób z nowotworem raczej nie maleje.

środa, 9 maja 2012

Babcia na uwięzi.

A u mnie zatrucia ciąg dalszy. Jednego dnia jest lepiej, drugiego znów mam jakieś "jazdy w brzuchu" i biegunkę. Niestety ale chyba też i pozostałym domownikom się coś ode mnie dostało.

niedziela, 6 maja 2012

piątek, 4 maja 2012

Uff, jak gorąc/zk/o.

Wczoraj wróciliśmy z długoweekendowych podróży więc i jeden post przepadł.
Pogoda wszystkim odpoczywającym dopisała, może nawet za bardzo. Mieliśmy mało czasu a dużo wizyt w planach, więc siłą rzeczy nie dało rady się spotkać ze wszystkimi. Z drugiej strony miło, że udało się wyrwać choć na chwilę do rodzinki której nie widziałam już czas jakiś...