niedziela, 27 maja 2012

List do "J".

Ludzkie myśli są nieobliczalne. I mimo, że wydaje nam się, że kogoś dobrze znamy, to jeszcze nie raz możemy się zdziwić.
Ostatnio w rozmowie telefonicznej usłyszałam od "J". że właściwie, to też by tak czasami  chciała jeździć na takie leczenie, przyjmować te worki...
Początkowo zwaliłam to na słaby zasięg i  wywołane tym zakłócenia. Jednak słyszałam dobrze. Osłupiałam. Mocno zaoponowałam i próbowałam jej to wyperswadować. Po tym telefonie nie mogłam myśleć o niczym innym. W odpowiedzi na esemesa otrzymałam "Nie przejmuj się, tym co mówię".
Dziewczyno. Ja wiem, że życia też nie masz lekkiego, że może zakładałaś inny scenariusz, że może potrzebujesz na pewno dużo więcej uwagi, niż dostajesz. Błagam Cię jednak o jedno. Spójrz na to co masz! Zresztą już nie raz Ci to mówiłam. Masz naprawdę dużo. Fajne, zdrowe dzieci, oddanego męża, masz gdzie spać, masz co jeść, nie masz nieprzespanych nocy z powodu rat kredytu, który niektórzy spłacają do swojej starości.  Masz w życiu ludzi, na których możesz liczyć, naprawdę!
Ja też mam naprawdę dużo i teraz na tym się będę już skupiać. Ale tak, jak CI napisałam, że zazdrościć choroby, bólu i strachu o jutro to już naprawdę dla mnie jest nie do ogarnięcia i jest mi cholernie przykro, że to mogło CI tak po prostu przejść przez usta.
Z reguły znajomi czy bliscy wyciągają z mojego przypadku z goła inne, prawidłowe wnioski. Ludzie słuchają ze współczuciem ale w duchu cieszą się że to nie ich samych spotkało. Ja nie oczekuję takiej empatii. Cieszmy się tym, co mamy, bo w każdej chwili możemy stracić wszystko. Ucz się na życiu innych, którzy swoje już przechodzą. Po cholerę Ci samej tego wszystkiego doświadczać i stać jedną nogą nad przepaścią? !
Wiem, że czasem poważna choroba pomaga w zmianie nastawienia do życia. Ale choroba nie jest tego gwarancją, bo zamiast skrzydeł które Cię będą odtąd unosić możesz dostać doła, z którego ciężko się samemu wydźwignąć. Wszystko zależy od psychiki. Uwierz, Słońce, ty nie potrzebujesz takiego kopniaka od losu, ja widocznie tak. Swoje przeszłaś i jeszcze będziesz przechodzić. Ale takich doświadczeń nie chcesz. Uwierz na słowo. Kolorowe worki to nie oranżadki, które pamiętam z czasów dzieciństwa (Boże, jak to wtedy smakowało, a dziś bym pewnie się krzywiła ;). Jeżdżenie do szpitala nie koniecznie musi mieć charakter turystyczno - zapoznawczy. Ludzie z rakiem nie zawsze są skorzy do rozmów i przyjaźnie do wszystkich nastawieni. Ja tez mam momenty, że najchętniej bym się odwróciła do wszystkich plecami i sobie popłakała cicho i wiesz co? Wtedy tak robię.  No i niby taka lekcja życia a nie wszyscy potrafią zdać z niej egzamin końcowy i często za szybko zapominają przez co przeszli. Niewielu się to udaje, a spora część ... odpada z tej " zabawy". Kocham Cię ale nie będę tolerowała takich chyba nie do końca przemyślanych głupot. Zawsze w tym momencie będę Tobą potrząsać i prosić o przebudzenie! Zycie potrafi być cudowne, mimo, że to czasami chwile. Ale to dla nich właśnie warto! Zmień nastawienie. Od zaraz.

 Bogi, obejrzałam to filmidło ;). Niezłe pranie mózgu, ale ważne by działało :)  I obiecuję że od teraz wszystko się zmieni. I mimo, że runda pierwsza jest zwycięska dla Jaszczura (przez duże J, bo mam szacun dla tego potwora) to w drugiej go znokautuję. I na tym końcowym obrazku się skupiam. Faktycznie biadolenie nic nie zmieni a co jak przyciąganie naprawdę działa :) Narzekaniem "jak ciężko" nie zamierzam już więcej kumulować wokół siebie złej energii. Już gdzieś mam rokowania, całe te i tak wyssane z palca statystyki, potencjalne kalectwo po kolejnej agresywnej chemii. To mnie nie dotyczy :)
No, jedno mi się nie do końca podoba. Ja myślami nie ściągałam do siebie tego potwora. Nigdy. Ale widocznie inne lęki i obawy zmaterializowały się ostatecznie w tym Stworze. Dzięki aderfii :). Sagapo :)

Wczoraj dotarły zamówione nasiona pestek moreli. Zagryzam to ciortostwo i czekam na rozpoczęcie rundy drugiej. Rękawice na rękach, jestem gotowa na takie wyzwanie. Michał, mam nadzieję, że ty też. Bez Ciebie nie dam rady. I dzięki że jesteś. Nigdy nie przypuszczałam, że ktoś może się o mnie tak martwić. Dla mnie jesteś Wielki. I zawsze będziesz. Wiem, że to przetrwamy. RU :)

A muzycznie z dedykacją dla "J":)  Wsłuchaj się w słowa i ... zacznij żyć! Naprawdę żyć!


1 komentarz:

  1. Sagapo Aderfii :) Cieszę się, że obejrzałaś film i postanowiłaś pobić tego jaszczurzego stwora. Wiem, że to takie trochę (a może i bardzo pranie mózgowniczki), ale najważniejsze że w stronę pozytywną :). Ja już niedługo prześlę Ci co mnie się wydarzyło (wydarza), po zaczęciu wdrażania "sekretu" w życie ;) Buziaki i ściskam mocno :)

    OdpowiedzUsuń