piątek, 26 października 2012

Moje paranoje.



25go miałam się grzecznie stawić do szpitala i tak zrobiłam, bo miejsce na mnie czekało. Po wyspaniu się w kolejkach zostałam wezwana przez miłą Panią dr do gabinetu gdzie dowiedziałam się, że mojego lekarza ma nie być miesiąc czasu i że na Skuteczny Lek nie mam co liczyć, bo mam kiepskie wyniki krwi.
Przesunęła mi termin na następny tydzień i już miałam wychodzić gdy dopatrzyła się, że mam hemoglobinę na poziomie 7, więc musi mnie zatrzymać na przetaczanie krwi.  Powiedziała też, kto będzie się mną zajmował na zastępstwie i z tymi wiadomościami udałam się do ruchu chorych celem "zabransoletkowania". Na 6tym piętrze pierwsza niespodzianka - nie ma mnie na liście ani w jednej części oddziału, ani w drugiej. Znów czekamy z Michałem, panie wyjaśniają, każdy na mnie jakiś cięty. Znalazła się i moja pani dr na zastępstwie. Cięta Osa. Z wszystkiego robiła mi problem. Zwolnienia nie wypisze, bo ma na to 14 dni, lek na niedoczynność tarczycy? Bez jaj, ona tylko mnie przyjmuje na przetaczanie. No a tak w ogóle to dlaczego ZAWSZE tak późno się zjawiam w klinice?! Miałam powiedzieć, że i tak, czy bym tu była od 6ej rano, czy od tej 12ej to tyle samo bym czekała na łóżko. Przemilczałam i powiedziałam, że następnym razem zjawię się z samego rana.
Powiedziałam jej wszystkie objawy - wysokie temperatury, zawroty głowy, biegunki i uwaga nowość od tygodnia: wewnętrzne "rozkołatanie", trzęsienie się rąk jak u pijaczki, nogi jak z waty.Nie powiem, ale z tymi ostatnimi objawami wyjątkowo ciężko mi się egzystuje. Zasugerowałam że może dawka Skutecznego Leku jest dla mnie za wysoka - nic nie odpowiedziała, podczas gdy miła kobietka z dołu powiedziała, że jej zdaniem i jedna trzecia wyznaczonej dawki jak dla mnie powinna wystarczyć!
Zapytałam tylko czy jest szansa, że po przetaczaniu krwi wypisze mnie do domu to odparowała, że na razie mnie wpisuje. I tyle. O mój miły przemiły doktorze, który z niczego nie robisz chociaż problemu - wracaj!:) Jesteś Aniołem!
Z gorączką czekaliśmy kolejne godziny na korytarzu. W końcu łóżko się znalazło! hurra! Michał mnie rozpakował, bo jakoś kiepsko się czułam i nadeszła pora kolacji. Mąż rozciął bułkę, zaczął przymierzać się do zrobienia kanapki a tu przychodzi pani "roznosząca" i zabiera nam talerz z rąk mówiąc, że mi się kolacja nie należy, bo jestem wypisana przez ruch chorych. Tak spojrzałam na tę swoją "bransoletę", na Michała, na uciekającą kolację i oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Sytuacja była tak absurdalna, że szkoda słów. Rozkrojoną bułkę kazano nam sobie zatrzymać...Śmiech śmiechem ale odechciało mi się tego szpitala. Ta lekarka, brak miejsca, zakaz zjedzenia kolacji...Już mi przeszły po głowie przeniesienia się do Gliwic czy Bydgoszczy, ale odpuściłam. To tylko taki dziwny dzień.
Jestem na sali z trzema uroczymi starszymi paniami. Jedną dziś córka na tyle dobrze wykarmiła, że jak ta legła potem na łóżko to dosyć głośnych gazów nie mogła zahamować przez jakieś 3 minuty. Oj tam, nie będę się już czepiać.
No ale w czw nie wyszłam, dziś też nie. Najwcześniej w poniedziałek. Pani dr przyszła i powiedziała, że płytki mi bardzo lecą w dół i muszą to zbadać. Zrobili trepanobiobsję szpiku  (ałć) - tzn szpiku nie udało się pobrać bo nic nie leciało:(, ale powiedziano, że i tak najważniejsza to kość, a tą udało się pobrać ładniutką. Cieszę się, że mam to za sobą, bo już się denerwowałam, że pewnie mnie niedługo zaskoczą tym badaniem.
No nic, do poniedziałku dam jakoś radę, zwłaszcza, że jedzenia już nie zabierają;) i pani dr nieco spuściła z tonu. No i widok z okna - bezcenny ;) Buziaki!

16 komentarzy:

  1. Scenariusz jak z jakiejś kiepskiej komedii... Pewnie greckiej ;-P
    Ale docenienie własnego doktora, bezcenne ;-)
    To teraz płytki w górę i do domu! Masz czas do poniedziałku.
    Trzymaj się Kochana
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. o fak.
    królowe życia.
    królowe oddziału.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie ma to jak spotkać jednego dnia na swej drodze same takie królowe.

      Usuń
  3. Nie chcę krakać- a nie mówiłam, ale mi po "Smerfetce" też leciała i hemoglobina i płytki. Jak "Cię przetoczą" staniesz na nogi i zapomnisz o wszystkich dolegliwościach.
    Trzymaj się dzielnie i odbijaj z dołka, pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hemoglobina już ok, ale te płytki:(. Temperatury też nie pomagają. Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Do Gliwic zapraszam ;) Będziesz mogla uciekać z oddziału do Mc donalda na śniadania, a obok park piękny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tu też jest całkiem blisko Mac ;) Jak byłam bardziej na siłach, to uciekałam, a jak:) Ale parku niet:(

      Usuń
  5. Uciekaj stamtdąd:( To smutne, że tak wygląda leczenie, zero empatii ze strony lekarzy, pielęgniarek... Smutna ta szpitalna rzeczywistość...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale dokąd? Boję się trafić z deszczu pod rynnę i tu czekam na refundację tego przeciwciała. Mało jest takich dni, po prostu coś się tam skumulowało złego i tak wyszło.

      Usuń
    2. Wiem, uciekać nie ma gdzie:/ Trzymaj się! Dobrze, że masz do tego dystans i nawet potrafisz się śmiać z niektórych sytuacji. Życzę Ci żebyś spotykała samych życzliwych ludzi w szpitalach i nie tylko. Pozdrawiam!

      Usuń
    3. Uciekać można tylko w marzenia :)Niestety i stety ludzie są różni. I dobrze, że spotykamy niekoniecznie samych miłych bo wiele się można od nich uczyć. Pozdrawiam również!

      Usuń
  6. Kurcze Ewus, zawsze sie staram postawic w sytuacji lekarzy ale w tym wypadku jakos ciezko. Mam nadzieje, ze po weekendzie czlowieczenstwo w nich powroci a Ty poczujesz sie lepiej. Jak zwykle jestes w moich modlitwach. Sciskam, Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już drugiego dnia była milsza, więc może nie będzie tak źle. Dziękuję za modlitwy, wzajemnie. Buziaki.

      Usuń
  7. Czytając Pani bloga, podziwiam Panią..ta siła, ten upór.. Od dawna śledzę bloga i jestem pełna podziwu. Życzę duzo siły i jeszcze więcej wytwałości, jeśli będzie potrzeba jakakolwiek pomoc, chętnie służę.. Slę mnóstwo dobrych myśli, z modlitwą..Ula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję zwłaszcza za modlitwę, myślę że ta będzie kluczowa jeżeli chodzi o odpowiedź na leczenie. Ja odwzajemniam modlitwy i modlę się za "modlących się za mnie". Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń