poniedziałek, 9 lipca 2012

Świeczkowy falstart.

Zamówione świece a raczej konchy do woskowania czekały na swoją kolej i się doczekały. Pierwszy na ochotnika Michał. Cholernie chciałam by mu się spodobało i odczuł jakieś pozytywne skutki z tego zabiegu a tak cholernie coś nie wyszło...
W sumie to było dobrze do pewnego momentu. Gdy koncha spaliła się do połowy powiedział, że coś go parzy i nie może wytrzymać. Nigdy nic takiego nie wyczytałam w tym temacie ani sama nic takiego nie odczułam. Zapytałam, czy nie może tego przetrzymać, bo myślałam, że myli odczucie ciepła, które jest tu normalne z parzeniem. Ponownie odpowiedział, że go po prostu parzy w ucho, zupełnie jakby dostał się tam jakiś żar i że chyba powinnam to zgasić. Cóż było robić. Zgasiłam. A wraz ze świeczką zgasła moja radość i ekscytacja tym zabiegiem. Następna byłam ja. Było jak zawsze. Nic nie parzyło, przyjemne uczucie ciepła i trochę tego wyciągniętego syfu na koniec. Nie wiem, czy będzie miał odwagę na jeszcze jedno podejście zwłaszcza po tym jak usłyszałam dzisiaj, że teraz mu w tym uchu brzęczy jakiś mały brzęczyk...UPS... Więc jest nas dwoje... ;), chociaż nie o to mi chodziło. Może jest uczulony na wosk pszczeli czy już sama nie wiem o co chodzi :/


Jest u nas na osiedlu rodzeństwo. Chłopak jakieś 6 lat a dziewczynka w wieku Kasi. Są często agresywni w stosunku do niej. Dziś chłopak pchnął Kasię bez powodu na beton, siostrzyczka z kolei często ją  szczypie albo serwuje  "plaskacze" w buzię. Matka ich nie reaguje, bo najczęściej tego nie widzi, a jak reaguje to na tyle nieskutecznie że sytuacja notorycznie się powtarza. Przyznam, że jako młoda matka nie do końca umiem się odnaleźć w takiej sytuacji. Najchętniej bym ukręciła obojgu głowy i nawygarniała ich matce parę ostrych słów. W takiej sytuacji rodzi się we mnie agresja niczym u bułgarskich kibiców. Wewnątrz nie panuję nad sobą i pewnie przy najbliższej okazji jeżeli nie ukręcę im głów to pewnie będę zabierała swoje dziecko gdy tylko tamte pojawią się na horyzoncie.
Eh, strasznie mnie boli krzywda dziecka zwłaszcza gdy wiem, że nie jest niczemu winne  i jest na tyle bezbronne, że nie potrafi się samo obronić tylko wszystko to przyjmuje na siebie i nie wiem nawet co o takim zachowaniu rówieśników myśli...

A jak o bułgarskich "kibicach" mowa. Strasznie mnie cieszy złoto naszych siatkarzy. Kibicowałam im chyba bardziej niż piłkarzom. Szkoda, że te mecze nie odbiły się takim echem jak ostatnie mecze piłkarskie na Euro. Nie wiem jak to jest, że jedni zarabiają naprawdę grubą kasę za to tylko że praktycznie są i się pokażą a inni naprawdę walczą gdzieś w cieniu, zdobywają najwyższą możliwą nagrodę a i nie mają tyle uznania i takiego prestiżu jak pierwsi. Ale to samo życie...

Nie wiem jak Wy, ale ja bym posłuchała coś dobrego. Co prawda Amy Macdonald już była ale nie w kawałku  "This is the Life". Tymczasem ;)



5 komentarzy:

  1. Dzisiaj pierwszy raz wpadłam do Ciebie do bloga. Miło tu więc chyba się rozgoszczę na dłużej, o ile oczywiście mogę się rozgościć ;) Życzę zdrowia i SIŁY!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, czuj się jak u siebie :)Miło mi i pozdrawiam.

      Usuń
    2. No to rozsiadłam się wygodnie na fotelu i siedzę tu u Ciebie :) Niestannie życząc zdrowia i wszystkiego tego co Ci potrzebne. Pozdrawiam. Jutka

      Usuń
  2. Ukręcić łby rodzicom! Jestem za! Dzieci nie są winne, póki są dziećmi , ale potem wyrastają z nich takie głąby jak ich rodzice. Ech.
    Dla Ciebie Ayo :
    http://www.youtube.com/watch?v=53aoPCTXUyM

    buziak!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się, że się rozumiemy;) i dzięki za Ayo (bardzo fajna, koncertowa wersja, super)

      Usuń