wtorek, 17 lipca 2012

Zmiany.

Przed samą chemią postanowiłam się troszkę wziąć za siebie. Naniosłam z targu torbę bananów, buraków, pomidorów, marchwi i szpinaku a teraz dobrze by było to jakoś wciągnąć, znaczy się zjeść.
Przyznam się, że zainspirował mnie komentarz nieznajomej :) a najbardziej to chyba wykłady Paula Nisona. Oto przedsmak jego poczucia humoru w jednym z wykładów, które się bardzo dobrze ogląda:


Okazuje się, że są ludzie którzy latami żywią się wyłącznie surowymi owocami i warzywami. I chyba niczym więcej (w sumie to nie wiem, bo jeszcze na tyle się nie zgłębiłam w tym temacie). A najważniejsze, że mają się dobrze! Ja boję się, że zapału może mi starczyć na krótki czas, bo gustuję w mięsach, rybkach a ostatnio mam jakieś niezdrowe pokusy na cukier pod wieloma zdradliwymi postaciami . Wczoraj nie mogłam się oprzeć malutkiej co prawda ale jednak miseczce spaghetti  a dziś nie sposób było odmówić teściowej porcji kugla (pewnie nie wszyscy znają to danie), zwłaszcza, że czekali z tym na mnie aż wrócę z pracy - a ja jak na złość musiałam zostać tam godzinę dłużej. Zaszłam do domu a tu wszyscy głodni, ale cierpliwie czekający  na mój powrót. I weź tu im powiedz "Ale nie, jedzcie sobie, nie przejmujcie się mną". W trakcie chemii u mnie i chyba nie tylko tolerancja "surowizny" też nie jest najlepsza więc wtedy muszę sobie raczej odpuścić. Ok, małymi kroczkami, stopniowo ale może dam radę. Na pewno będę chciała spróbować, bo się napaliłam jak szczerbaty na suchary.  W ogóle byłam tak podekscytowana nowym stylem życia (bo to nie tylko kwestia wprowadzenia diety) że o północy próbowałam zarazić tym pomysłem zapadającego już w kolejną fazę snu męża... Na razie z marnym efektem. Cóż, spróbuję jednak o innej porze. Dnia ;)

Aj, nie pochwalilam się zmianą fryzury:P, Chciałam coś czaderskiego wyczarować z moich resztek na głowie. Coś po bokach mi wygolono, coś tam postawiono i ...voila :). Jak na mój gust to mało czaderskie, ale niech będzie. Oto efekt.






Jakąś dziwną teorię wysnułam co do ostatnio używanego przeze mnie tuszu do rzęs - że niby skład zmienili, "popsuł się" i takie tam :) A nie przyszło mi od razu do głowy, że to z moimi rzęsami ostatnio jest coś nie halo. Taaaa, kolejne pochemiczne  "niehalo" :(.

Wciąż chodzę zmęczona, rano wstaję niewyspana, "nie mam głowy" do wielu zagadek, które zdarza mi się podejmować w pracy (mamy nową spedycję a co się z tym wiąże trochę kłopotów). Oby umysłowe otępienie minęło. Oby.

Tacie chyba dobrze u nas, bo postanowił zostać do czw. OK. Powiedzmy, że notoryczne włączanie telewizji "Trwam" w czasie naszej obecności ma sens i poprawi mu samopoczucie. Niech się cieszy, ale mnie nie przekona.

Jutro dzwonię w sprawie miejsc w CO. Mam nadzieję, że będę miała jeszcze z dzień luzu, bo przecież ktoś teraz musi zjeść te wszystkie warzywa i pić soki  ;).

Boy już u mnie był. Ale nie w tym kawałku. Pa!










9 komentarzy:

  1. Tak trzymać Dziewczyno :) Ciekawa byłam, czy zareagujesz na komentarz nieznajomej (to nie byłam ja) w sprawie żywienia i zareagowałaś :) Cieszę się bardzo, bo polubiłam Cię czytając tego bloga - za Twą radość (mimo wszystko), optymizm (mimo wszystko)i nierozczulanie się nad sobą, co jest - moim zdaniem - wyjątkową cechą, naprawdę. Wspomniałaś chyba kiedyś o jedzeniu pestek moreli czy jabłek (moja babcia zawsze jadła najpierw jabłko, potem wydłubywała to białe z pestek i sobie gryzła, żyła 99 lat!)- jakoś wierzę w nie, myślę, że warto spróbować, bo nie zaszkodzą przecież. Te warzywa i owoce może by Ci ktoś przyrządzał na różne sposoby? Mogłabyś też coś z tych zdrowych przekąsek brać do pracy, prawda? Nie trać zapału chudzinko :) Ładnie Ci w nowej fryzurce :) Pozdrawiam serdecznie :*
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio do pracy noszę szpinak, pomidory i jakieś owoce :P, więc jak się wypakowywuję rano na biurko to wszyscy dziwnie spoglądają zwłaszcza na zieleninę :). O tych różnych sposobach to muszę trochę poczytać,bo na pewno można to wszystko jakoś urozmaicić i uatrakcyjnić :)dzięki za miłe słowo. Pozdrawiam!

      Usuń
  2. ja mimo wszystko jestem za zdrowym odżywianiem, ale bez przeginania ;-) duże zmiany mogą dodatkowo osłabiać organizm, ale rozumiem i szanuję, że szukasz. Byłam i na tym etapie. Zostało mi w nawyku dużo zdrowsze jedzenie niż kiedyś i to mnie cieszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też uważam że przeginanie nie jest wskazane. Na pewno warto wcielić w życie jakiś plan, jeść dużo owoców i warzyw, jakieś kiełki, orzechy a mięcho jak tak bardzo będzie ciągnąć to od czasu do czasu. Ważne jest też odpowiednie łączenie produktów i ... umiar w jedzeniu:) Mam nadzieję, że też mi coś z tego zostanie a nie będzie to taka zmiana na chwilę:)

      Usuń
  3. Ciesze się, że zajrzałaś na bloga;) Wykład Paula Nisona również i mnie zainspirował. Podrzucę Ci jeszcze link o terapii Gersona. Warto obejrzeć film "Cud Terapii Gersona". http://www.terapiagersona.com.pl/film.html
    Być moze już to widziałas bo to dość popularna terapia naturalna.

    Kolejny film to "The Secret" Ten film z kolei uczy pozytywnego myślenia. http://www.youtube.com/watch?v=Isa-4T64uhQ

    Szkoda, ze musisz pracować i to jeszcze w takim stresie:/ ale co zrobić jak innego wyjścia nie ma :/

    Ślicznie wyglądacie z córeczką;)

    Cieszę się, że masz tak otwarty umysł na nowe rzeczy, to jest bardzo rzadkie zwłaszcza u osób chorych na raka.

    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, z tym Gersonem to może i ma rację, ale to by trzeba było stać non stop w kuchni i nakręcać soki ;) a to nie dla mnie bo najzwyczajniej nie mam na to czasu no i kasy.
      Sekreta luknęłam, też z polecenia. Na pewno coś w tym jest i warto spróbować żyć inaczej. Ja próbuję z różnym co prawda skutkiem ale się staram.
      Pozdrawiam również i dzięki za linki!

      Usuń
    2. no ja bym powiedziała, że to właśnie osoby chore na raka mają umysł bardziej otwarty ;-) oczy się otwierają, a z nimi cała reszta

      Usuń
  4. piękna jesteś i taka pogodna

    OdpowiedzUsuń