wtorek, 30 października 2012

A jednak.


Szczerze zainspirowana blogiem Chustki z niecierpliwością oczekuję kolejnego wpisu. Tym razem w wykonaniu męża - że odeszła w poniedziałek. Nie wierzę. Co prawda parę postów temu się czytam, że profesor nie daje już żadnych szans, że trzeba tylko czekać. Ale potem radosny post, że spacer, że chęć zwiększenia masy przed jakąś nową chemią. Trzymam kciuki, cieszę się. Niby zdaję sobie sprawę, że odejście jest nieuniknione, ale że do cholery nie teraz, że chyba nie jest tak źle.

Nie wierzę że żyje się tylko raz. Jestem przekonana, że całe to cierpienie ma głębszy sens, że jest kara i jest nagroda a Ona jak nikt inny zasługuje tam na wszystko co najlepsze. Ziemski do tej pory Anioł przeistacza się w Nieziemskiego. I jak ktoś w komentarzach napisał - pewnie beztrosko sobie teraz lata z Magdą to tu to tam i się śmieją i jest im dobrze. Wierzę że tak jest. Dobrze przygotowała na swoje odejście synka, mąż też chyba nie był zaskoczony. Przygotowywała nas, czytelników. Smutek i czas jest potrzebny na pogodzenie się z tym. Każdy z nas odejdzie ale Asia chyba musi być tam wysoko wyjątkowo potrzebna. Na ziemi robiła niesamowicie dobrą robotę a tam będzie miała większe pole manewru. Rób swoje dziewczyno, byłaś - jesteś niesamowita. Czapki z głów!

A wracając do mojej prozy życia - jutro wychodzę. Płytki wzrosły do 30. Profesor konsultował mój przypadek z panią dr i stwierdzili że podadzą mi steryd na wzrost płytek w trakcie którego myślałam, że zejdę. Złapał mnie taki atak kaszlu że bałam się że się uduszę. Dodatkowo powiedziałam lekarce, że dla mnie największym problemem jest szybkie męczenie się i problem z oddychaniem. Skierowała mnie na rentgen. Przyszła jak jadłam obiad. Powiedziała, że nie będzie przeszkadzać i pogadamy później. Zapomniała. Poprosiłam o wynik z rentgena lekarza dyżurnego. Poszła ale wróciła z pustymi rękami. Powiedziała, że lepiej jak moja dr mi go opisze. Ogólnie jest tam więcej zmian na płucach i w węzłach i dodatkowo jakaś notatka pani dr. Cudownie.
Chyba faktycznie od jutra zaczynam szukać uzdrowicieli, zielarzy, kogo się da. No i jakieś kliniki w Niemczech, choćby ta, którą mi polecała kiedyś Kasia z Gdyni. Mam nadzieję, że konsultacja nic nie kosztuje. Nie poddam się, chociaż wizyty tutaj mają chyba już wątpliwy sens. Ale jak to dziś mi kumpela powiedziała - DOPÓKI WALCZYSZ JESTEŚ ZWYCIĘZCĄ  a ja mam dla kogo. Zdecydowana większość która zmaga się z chorobą ma kogoś i chyba nie ma co być egoistą w tym temacie, bo ja przed chorobą nim się nabyłam. I starczy.

No dobra, nie zadręczam Was. żeby ciut weselej to napiszę tylko że jutro wychodzę razem z Panią narzekającą... No nic, przetrzymam wszystko, przetrzymałam i to.

Idę się pomodlić o bliskich i modlących za mnie. Dobrej nocy.

http://www.youtube.com/watch?v=InCxIYtGPms

P.S. Facet który to śpiewa też odszedł w tym tygodniu. Wczoraj był bodajże pogrzeb. Ma jeszcze mnóstwo świetnych kawałków. Kiedyś zamieszczałam jego "Każdy Twój wyrok" Polecam!


22 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. nie życzę sobie na tym blogu jakiś kłótni, wyzwisk i niezdrowej atmosfery. Proszę o uszanowanie mojej prośby.

      Usuń
  2. Uzdrowicieli odpuść, plisss.
    Nie pomogą, a mogą zaszkodzić i Tobie, i rodzinie.

    Gintrowski świetny.
    Od lat uwielbiam.
    A "Modlitwa o wschodzie słońca" - o której piszesz - cudna.
    I "Kołysanka" też.

    Idę ryczeć po Chustce.
    Trzymaj się!:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jednak uzdrowicieli odpuszczam:) szkoda życia, szczególnie boję się bioenergoterapeutów, brr.ryczę z Tobą.

      Usuń
  3. Siostra jestem z Tobą (zapewne nie tak jakbyśmy obie tego chciały), ale jestem, jak zawsze, przesyłam mocne ściskacze.
    W sobotę lub w niedzielę powinnam już mieć internet, także może uda nam się troszkę pogadać na skypie?, jakby cosik daj znać na komórę.

    Ściskam mocno :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie mamy stałego łącza do 6go:( ale potem coś się wymyśli. Dzięki za ściskacze. Brakuje mi siostry. Bardzo.

      Usuń
  4. Jak bardzo trudno byłoby wierzyć,ze ma się tylko to jedno życie.A jak ciężko jest kiedy tego pierwszego już nie ma.Myślę o tych co zostają.Dorośli dadzą radę,a jaka szkoła życia dla dzieci.Tak nie powinno być.To taka nostalgia po stracie Chustki.Czytam każdy Twój wpis.Szukaj pomocy w klinice.Wierzę,że napiszesz jest lepiej.Nie jesteś egoistką myśląc mam dla kogo walczyć.Masz,walczysz i musisz walczyć.Jestem z Tobą,otaczam cieplutkimi myślami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze szkoda dzieciaków. Ten był dobrze przygotowany do odejścia mamy i to się jej chwali, ja swojej Kasi robię jakieś podchody, ale niespełna 3 latka to chyba nie ten wiek. Walczę i będę do końca. Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Pani Ewo ciagle mam w pamięci oglądany kiedyś film "Choć goni nas czas". Piękny, niezwykle refleksyjny... Myślę, że każdy z nas powinien stworzyć listę swoich marzeń i skrzętnie je spełniać.
    Wspomniana przez Panią Chustka była niezwykłą Czarodziejką, która przyciągała tłumy dzięki swojej postawie życia.
    Pani Ewo, siły..w spełnianiu marzeń-przekonałam się już nie raz, że te małe-niepozorne tak naprawdę są najcenniejsze-tego też uczyła nas Chustka.
    Jestem z Panią myślami..Walki, walki z całych sił Pani Ewo-nasza Lwico:)
    Z modlitwą..Ula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A oglądałam:) Sporo łez uroniłam. Dla mnie na razie lista odpada, bo nie mogę dojść kilkunastu metrów do najbliższego sklepu bez zrobienia kilku przystanków. No i kasa:(
      Lwicą jeszcze mnie nikt nie nazwał, rosnę i może coś z Tego będzie :). Niezmiennie dzięki za modlitwę.

      Usuń
  6. Ewa, nie znamy się, to może i nie powinnam się wtrącać, ale muszę ....
    Proszę walcz! Szukaj błyskawicznie! Nawet jeżeli to kosztuje. Są fundacje i z pomocą czytelników i dobrych aniołów uzbiera się tyle ile będzie trzeba. Tylko walcz.
    A do leczenia wspomagającego polecam autohipnozę i wizualizacje. Nie żartuję. To nie zaszkodzi a może w jakimś stopniu pomóc.
    Pozdrawiam. Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że to ostatnie działa, zapomniałam że takie są opcje. Poszukam coś u siebie. Pozdrawiam i dzięki za podpowiedź.

      Usuń
  7. Ewuś walcz jestem z tobą kocham cie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też Cię kocham, Kamilko. Walczę cały czas, uwierz.

      Usuń
  8. Ewuś czytam systematycznie Twoje wpisy. Jestem z Tobą.
    Sylwia L.(ze studiów)
    Całuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Sylwik:) Nie wiedziałam że tu gościsz:) Ściskam mocno!

      Usuń

  9. Ewa czytałam dzis Twoje wpisy :)i tak myśl mnie uderzyła ...jaka ja jestem dumna , ze Cie poznałam, ile w Tobie siły zrozumienia ... mała Ewa o pięknych oczach .
    Jestem z Toba ! całym sercem

    Sylwia ...pamiętasz mieszkanie na Wawelskiej :) i karaluchy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia, wiesz że ja Ciebie nigdy nie zapomnę:)Jesteś tak wrażliwą i oryginalną dziewczyną, że mimo, iż mieszkałyśmy razem przez chwilę to zapadłaś mi jakoś w pamięć:)
      Nigdy więcej karaluchów! W jednym z poprzednio wynajmowanych mieszkań też miałam taką atrakcję, sama rozkosz:) Buziaki!

      Usuń
    2. A greckiego karalucha w lodówce siostra pamiętasz? ;)
      I powódź lodówkową? Ile ich miałyśmy: jedną czy dwie?

      Usuń