piątek, 10 sierpnia 2012

Jeszcze jeden i jeszcze raz...


Za mną czwarty i ostatni dzień aferez. Starczy tej rozrywki. Nie popisałam się zbytnio i nikt mi nie bił brawa. Ale i tak jestem z siebie dumna.


Najgorsze jest to, że człowiek nie ma żadnego wpływu na ilość zebranych komórek.Nikt nie wie od czego to zależy ani jak poprawić niechlubne wyniki.
Na jeden kilogram masy ciała potrzeba ok. 2 mln komórek do przeszczepu szpiku. Przed aferezami ważyłam całe 44kg czyli jak łatwo wyliczyć potrzeba mi było ok. 88 mln komórek, przy czym ilość ta i tak nie zadowala lekarzy. Optymalnie jest zebrać ilość wystarczającą na min. dwa przeszczepy, tak na wszelki wypadek i na ... niepewną przyszłość osoby którą dotknął nowotwór.
U mnie zaczęło się dość opornie. Pierwszego dnia zebrałam ok. 38 mln z małym haczykiem. Fajerwerków nie odpalono a po minie pielęgniarki wiedziałam, że wynik ten nie był powodem do dumy. Drugiego dnia było tego jeszcze mniej, bo 15mln z haczykiem, co mnie jakoś zupełnie dobiło. Tego dnia przeszłam delikatny kryzys, co pewnie miało wpływ na zbiórkę trzeciego dnia - całe 7 mln z haczykiem. Tego dnia dołączyła do mnie koleżanka - a jej wynik 138 mln po pierwszym dniu mnie rozwalił. Dziś rano, przed czwartym dniu zbiórki przyszedł lekarz i powiedział, że w takim wypadku wchodzi w grę operacyjne pobranie komórek na które zapisze mnie jakoś we wrześniu. Na taką nowinę nie mogłam jakoś opanować łez. Niby takie NIC - operacja łączy się z zaledwie trzydniowym pobytem w szpitalu, robiona w pełnym znieczuleniu, przy okazji pewnie ominełaby mnie mało przyjemna trepanobiopsja (a może się mylę). A jednak wymiękłam. Po takiej nowinie już ciężko było się podnieść i zmobilizować do tej ostatniej zbiórki. Lekarz stwierdził, że piąta już nie wchodzi w grę, bo patrząc na wyniki powinien już dać mi spokój po drugim dniu... Tak dla ciekawości rekordzista (ale ważący ok. 120 kg) zbierał komórki przez 6 dni... Ale uzbierał.
Łatwo się domyśleć, że dzisiejsza zbiórka - "teraz albo nigdy" nie była łatwa. Na siłę próbowałam zagłębić się w lekturze brukowców czy lecących właśnie na Polsacie przestarzałych serialach. Koleżanka też zbierała, tyle, że na drugi przeszczep. Ona uzbierała dzisiaj 113 mln (!), niemal łącznie blisko na trzy przeszczepy.Ja? 25mln z hakiem!!! Hurra, dokładnie tyle, że zusammen do kupy z tymi wszystkimi "haczykami" wyszło tego dokładnie ...88 mln :) Obejdzie się bez operacji. Możecie nazwać to fartem, ja nazywam cudem. Moja teoria to taka, że zostałam poddana próbie. Bóg sobie ze mną pogrywał do ostatniej chwili sprawdzając moją wiarę. A ja głupia już zwątpiłam i dałam za wygraną. Niepotrzebnie. Po raz kolejny dał pomocną dłoń w sytuacji "na krawędzi". Dał tyle ile dokładnie potrzebowałam. Ni mniej ni więcej. I jestem przekonana, że wystarczy mi jeden przeszczep by z tego wyjść i że to nie wróci. Teraz już Mu wierzę.I mam nadzieję, że nigdy nie zwątpię.

A tak zbaczając z "aferezowego tematu". Mam taki mały apel do dawców krwi bądź osób, które mogą być dawcami a jeszcze nie są. Zróbcie to, bo krwi naprawdę potrzeba a jest jej niewiele. Wczoraj np. poziom hemoglobiny nie był najwyższych lotów bo nawet nie przekroczył 7. Do tego doszła miesiączka, jakiś pewnie niewielki ubytek na skutek aferez i innych szpitalnych zabiegów. Lekarz wystawił zlecenie na krew ale ta mimo że mam najpopularniejszą grupę 0Rh+ była tylko dostępna w sytuacji zagrożenia życia i to chyba w oszałamiającej ilości - jednej jednostce (!). Nie wiem, czy na cały szpital, czy na cały oddział, choć mam nadzieję, że to drugie. Na taką sytuację składa się zapewne kilka kwestii- po pierwsze to wakacje (choć jeszcze ich nie miałam okazji poczuć okazuje się, że już niedługo się kończą), dwa - "sezon motocyklistów" którzy tej krwi teraz potrzebują najwięcej (smutne ale prawdziwe), trzy - dawców nie przybywa (niestety) a wręcz szpitale odnoszą wrażenie, że ubywa. Tak więc, jeżeli z tego miejsca mogę Was o coś prosić, to właśnie o taki gest. Nie tyle dla siebie co dla bardziej tej krwi potrzebujących, a tych w takich i nie tylko takich miejscach nie brakuje.

A dzisiaj zaczęłam zostawiać za sobą dywan z włosów. Zanurzam rękę we włosy i wyciągam ich pełne garści. Już usłyszałam, że widać "placki".  Michał twierdzi, że może to właśnie jest to - że chyba wreszcie chemia zaczęła działać. No bo niemal wszyscy chodzą tu w chustkach, a ja śmiem jeszcze we własnej, skromnej bo skromnej ale fryzurze. Niech tam. Niech lecą, sypią się, niech je wyciągam garściami, byleby działało . Dodam, że jestem świadoma, że ilość włosów na głowie nie przesądza o działaniu chemii i nie daje na to żadnej gwarancji, ale oboje traktujemy to jako taki "symbol" od którego może zacznie się dziać teraz coś dobrego. Tym bardziej że nowy nadobojczykowy "przyjaciel" ginie z każdym dniem :)

A jutro do domu! Po trzech długich tygodniach pobytu doczekałam się. Te trzy tygodnie nie są już istotne, bo co ma powiedzieć dziewczyna, która siedzi tu cztery miesiące a w domu czeka na nią malutkie dziecko? A końca nie wiedać. I wiele innych osób o podobnym przebiegu leczenia powiązanego ciągiem z półrocznym leżeniem tutaj?

Jutro długo będę ściskać Kasię. Jeszcze mocniej docenię życie, zwłaszcza "życie na wolności". Mimo, że teraz to będzie tylko 10 dni to cieszę się nimi niezmiernie i ich bardzo wyczekuję. Pa!

25 komentarzy:

  1. nie wiem czemu ludziom tak trudno rozstać się z krwią...ja dopóki mogłam oddawałam, parę lat przed chorobą hemoglobina cały czas tańczyła na granicy, więc mnie odsyłali. Teraz to już w ogóle nikt by mojej nie chciał :p świecąca plazma haha :D namawiam bliskich wkoło, ale wszyscy tylko mówią pewnie pewnie i na tym się kończy :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak niewiele a może tak wiele. Nikt z nas nie wie, czy też kiedyś nie będzie jej naprawdę potrzebował. Sama żałuję, że już nigdy żadnym dawcą nie zostanę.

      Usuń
  2. Przepraszam,może troszkę głupia jestem...czy każdy chorujący na nowotwór musi przejść to zbieranie komórek?Dlaczego wychodzisz tylko na 10 dni???Ściskam,całym sercem jestem z Tobą wojowniczko!
    Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie każdy. Zbieranie komórek jest potrzebne do przeszczepu szpiku a tego potrzebują z tego co wiem głównie chorzy właśnie na chłoniaki i białaczkę, ale to też nie zawsze. Przy długotrwałym leczeniu, kiedy potrzebne jest podanie maksymalnej dawki chemii aby ostatecznie dobić gada rośnie ryzyko uszkodzenia i tak już uszkodzonego szpiku, więc wtedy właśnie przeszczep jest konieczny(by go trochę zregenerować i odbudować w miarę dobrymi jeszcze komórkami). Tak ja to rozumiem na chłopski rozum. Pozdrawiam!

      Usuń
    2. a te 10 dni, bo przed przeszczepem mam zaplanowane jeszcze z 5 chemii i tak już wypada mi jakoś termin następnej. Do przeszczepu z tego co wiem podchodzi się z remisją całkowitą bądź częściową a u mnie do tego jeszcze daleko więc lekarz ma zamiar dobić tymi kolejnymi chemiami mojego jaszczura.

      Usuń
  3. Złapiesz w uściski i Kasię i wakacje! Buziole dzielna Kobieto:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję udanych zbiorów, bardzo się cieszę że udało się :) Będąc na oddziale zdążyłaś się zorientować że to wcale nie jest takie proste i różnie ludziom się udaje, tym bardziej ciesz się że masz to za sobą z takim zakończeniem.W środę prawdopodobnie widziałam Ciebie na zbiórce, jeśli siedziałaś na fotelu pod oknem?Byłam wtedy na badaniu PET, moja zmiana się zmniejszyła,po 27 sierpnia przeszczep. Trzymaj kciuki, ja za Ciebie trzymam ;)

    Pozdrawiam Ania

    dziergankitoniewszystko.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pod oknem, fakt:) Cieszę się z PET-a no i kurcze, jeszcze ten przeszczep. Trzymam kciuki jak tylko mogę mocno!

      Usuń
  5. Ważne,że zebrałaś na przeszczep :)Mnie też toczyli krew i płytki w tym tygodniu (może ten ICE,który nam dali jakiś trefny był;)).Włosy również kilka dni temu garściami z głowy.Ciesz się wolnością,nabieraj sił i do boju!
    Pozdrowienia
    Annamarchewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trefny, nie trefny, ale mocny. Oby zabił gada, nie nas:)

      Usuń
  6. Gratuluję zbiórki :). Letko nie było, ale najważniejsze, że się udało :). A krew oddaję, a jakże - regularnie. Właśnie wczoraj dałam sobie spuścić woreczek. Powiem Wam, że w szoku byłam. Podobno w okresie wakacyjnym ludzie mniej krwi oddają, a tu w poznańskim RCKiK dziki tłum. Może to z okazji piątku tyle ludzi, hmm...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brawo Poznań, Warszawa i reszta niech się uczy.

      Usuń
  7. Chciałam tylko napisać, że trzymam kciuki i przesyłam moje ciepłe myśli. Będzie dobrze, ciesz się wolnością i zbieraj siły:) Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  8. Tylko ta wolność trochę krótkawa jest... Dobre i to. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. A czy to ważne ile tych wakacji bedziesz miała? Ważne w jakim towarzystwie :-))
    Więc nie wątpię że te 10 dni będzie najszczęśliwsze w Twoim życiu!!!
    Trzymam kciuki Kochana
    Moc uścisków
    Jazz/Justyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, trudno o lepsze towarzystwo:) odwzajemniam ściskacze!

      Usuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ewus, a ja wlasnie sie dowiedzialam, ze ty gada tluczesz od pewnego czasu. Cala noc mi sie snilas i co rusz sie budzilam aby sie za Ciebie pomodlic. Z daleka przesylam usciski, trzymam kciuki a w tygodniu pojde oddac krew. Goraco caluje! Wspollokatorka z Kardameny, Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany, wieści szybko się rozchodzą. Efcharisto za krew w imieniu tych naprawdę potrzebujących. Gdzie Ciebie teraz Aniu zagnało? Pewnie gdzieś, gdzie jest pięknie i gorąco:) Buziaki i jeszcze raz bardzo dziękuję i za spontaniczną modlitwę i za wszystko. Wierzę, że pewnego dnia zadziała i o tym tu przeczytasz:)

      Usuń
    2. wygnalo mnie za wielka kaluze, do kraju hamburgerow, kowbojow i broni dostepnej na kazdym rogu ;). Normalnie przebywal w najwiekszym burakowie swiata zwanym Kentucky ale obecie znajduje sie na Florydzie. Niestety w rodzinie mojego meza az trzy osoby dopadly gady wiec przylecielismy na dwa tygodnie aby pomoc. Walczymy dzielnie i ciagle mamy nadzieje :)

      Usuń
  12. Na dobry poczatek tygodnia cos greckiego dla Ciebie Ewus do posluchania w cieple (mam nadzieje) letnie dni:

    http://greekradios.gr/radio_play.asp?r_id=518

    Tak dla odmiany ja uracze Cie czyms fajnym do odsuchania :). Trzymam kciuki, Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Greckie radio:) Miło. Jak byś miała jakieś greckie nastrojowe kawałki takie jak za "naszych czasów" to tez poproszę :)

      Usuń
  13. Kurcze, wlasnie sie nawyszukiwalam piosenek dla Ciebie i mi odcielo internet. Wszystko co wpisalam w komentarz przepadlo.
    Zaczynam od nowa:
    http://www.youtube.com/watch?v=DqutbzfKMNs
    http://www.youtube.com/watch?v=RdmA0dbrACo
    http://www.youtube.com/watch?v=Uj85Ofh_WcQhttp://www.youtube.com/watch?v=8fWL7YYXUCs
    http://www.youtube.com/watch?v=kOaCNelEeIs
    http://www.youtube.com/watch?v=GhPjFFgY3NY
    http://www.youtube.com/watch?v=KHNy-w5cIEc
    tbc

    OdpowiedzUsuń
  14. a czy to nie to zawsze lecialo w autobusie? http://www.youtube.com/watch?v=gPpIEA7B_X4&feature=related]YouTube - Sarbel- SOKOLATA
    http://www.youtube.com/watch?v=wI1hcBPffIY

    OdpowiedzUsuń
  15. A ja mam to co leciało zawsze w leoforijo ;), Ewcia chyba też powinna mieć, bo wszystko ode mnie zgrywała po powrocie z Grecji, jak nie to nadrobimy jak powrócę na ojczyzny łono ;).

    OdpowiedzUsuń