środa, 29 sierpnia 2012

"Znacznie" zaskoczona.

U mnie już "bajki" używając określenia teściowej. Tzn, zimno mnie telepie, wieczorami jakieś gorączki, wysoki puls i umiarkowane zawroty głowy, ale mniejsza o większość.

A z tym zimnem to pewnie zaplątała się jakaś infekcja. Przyznaję, moja wina bo jakoś olałam "poszpitalne" zażywanie hascovira, czego nie może teraz wydarować mi Michał. Jakoś nie zrobiłam tego w złej intencji. Najzwyczajniej mam dość szpikowania wątroby jakimiś jeszcze tabletkami. I tak już ma za swoje  - chemia w szpitalu, dodatkowo przez każdy dzień pobytu tam dostaję jeszcze dziennie jakieś 15 tabletek które w miarę grzecznie łykam. I wychodząc ze szpitala staram się żyć tak, by czegoś nie złapać. Wiem, że to ciężko kontrolować. Wiem też byle infekcja jest w tym stanie bardzo niebezpieczna. Ok, życie jest ważniejsze niż zniszczona wątroba. Obiecuję wziąć na to poprawkę na przyszłość i nie szarżować. Olać wątrobę... tylko łykać, łykać, łykać co przepisują. Na dwie garście :/

A dziś byłam na tej komisji. Prawdę powiedziawszy, to mocno się dziś zastanawiałam czy jest sens się tam wybierać. W sumie o jaką niepełnosprawność do cholery mi chodzi? Potrafię chodzić, jeść samodzielnie, ubrać się, zadbać o siebie i dziecko (z mężem jest gorzej :P ). Chodziło mi o ten dodatek pielęgnacyjny. Z kim w szpitalu bym nie rozmawiała to każdy się o to wystarał. A jeżeli to się przy tej chorobie należy, to dlaczego mam darować? Może przez te 153zł nasze "opiekuńcze" Państwo nie popadnie w ruinę?
Dziwnie było. Jedna pani doktor i pracownica tej placówki (akurat u tej pani doktor byłam w przychodni min. z szumami usznym) Pani doktor osuchała po czym stwierdziła, że "brzmię dobrze". W sumie nawet o nic szczególnego nie pytała. Ja też nie wiedziałam co mam tam mówić. Druga kobitka zaczęła zadawać jakieś pytania "socjalne". I wsio. Kazano mi zaczekać na korytarzu na decyzję, którą wydali od ręki. A decyzja mnie zaskoczyła. Wynika z niej, że teraz Michał ma małżonkę ze znacznym stopniem niepełnosprawności (min. przez dwa lata). I nie wiadomo czy cieszyć się czy smucić? W sumie pięć lat temu żenił się z osobą w moim i jego mniemaniu zdrową pod każdym względem. Pięć lat życia w małżeństwie starczyło by tak "znacznie" mnie oznakowali ;). Nic, poniosę i to, choć przyznaję, że dziwnie się z tym czuję.
W przypływie fantazji zaczęłam snuć plany o weekendowym wypadzie koleją nad morze, ale czerwony pikający wyświetlacz termometru z połączeniu z marsową miną Michała nieco ostudził mój zapał.

Na osiedlu chodzę w turbanie, tudzież chustce a poza w napływie odwagi ukradkiem ściągam wszelkie "beretki" i obserwuję miny przechodniów. 8/10 gapi się na mnie namolnie, co jak na razie doprowadza mnie do niemej wściekłości. Ludzie, co z tego że mam "fryzurę" taką a nie inną?! Nie zarażam, nie straszę (mam nadzieję), jestem normalnym człowiekiem (no dobra, od dzisiaj oficjalnie niepełnosprawnym). I co z tego? Teraz wiem co czują te wszystkie osoby naprawdę dotknięte przez swoje choroby. Ze zdeformowanymi twarzami, ciałami, stanowiące atrakcję dla gapiów. Nie do pozazdroszczenia. Choć z drugiej strony korci, by nauczyć ich kultury i na  gapiostwo reagować gapiostwem. Chociażby.

Dobra. Lecę strzelić sobie neupogena. Ostatnio wcelowałam w zewnętrzne udo ale nie był to najszczęśliwszy manewr. Skóra tam jest twarda i napięta, w dodatku po wbiciu igły ręka zaczęła mi latać jak szalona i już zastanawiałam się czy nie wybudzić Michała ze snu by dokończył dzieła. Więc póki co jednak zostaję przy moim "wypasionym" ale mięciutkim brzuszku.

A Julię Marcel zachwalałam, tylko czy słuchaliście jej "Matrioszki"?

Dobrej... Pa.


8 komentarzy:

  1. Jesteś najnormalniejszą osobą,nie liczy się żadne gapienie ludzi.Jeżeli nie posiadają kultury-trudno.Nikt nigdy nie wie,co spotka każdego z nas za chwilę.A cóż to za wyrzuty o ten zasiłek pielęgnacyjny?Nie zrobiłaś nic złego,nie myśl o tym.Stopień niepełnosprawności też nie oznacza końca świata,uwierz.Nie ma to żadnego znaczenia dla związku,życia rodzinnego.Prawdziwie kochająca się rodzina potrafi dużo,dużo więcej.Teraz dbaj o siebie więcej niż kiedykolwiek.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz zawsze możesz wmówić Michalowi że doprowadził Cię do tej "niepełnosprawności" :-P Ciekawe co powie?!? I nie bądź głupia! Jakiś tam świstek o niczym nie znaczy a kaskę daje ;-D

    Ilias stosuje na mnie apiterapie i rzeczywiscie już tak się nie przeziębiam może spróbuj!?!

    Czekam na maila!!!!!!!!!!
    Przytulaki και χαλαρα :-))

    OdpowiedzUsuń
  3. myślę, że nawet osoby doświadczone oglądaniem, same czasem zawieszą wzrok na innej inności. to naturalne, bo ciekawość jest naturalna. musimy się z tym liczyć. Na spoglądanie nie reagowałam, jednak gdy ktoś zastygał wtedy otwierałam szeroko oczy i robiłam strzał- działało.
    oj ci faceci.. do czego oni nas doprowadzają!
    łykamy łykamy koleżanko co dają.

    OdpowiedzUsuń
  4. kochana bierz co dają i kup sobie coś fajnego ;) ja mam stopień umiarkowany do kwietnia 2013, a leczenie skończyłam rok temu. Niestety nie ma na to zniżki do kina nad czym najbardziej ubolewam :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję ze uświadomili Cię że przysługuje Ci legitymacja żeby korzystać z tej niepełnosprawności, mnie panie nie uświadomiły od razu i dopiero po kilku miesiącach wyrobiłam ją ale póki co czeka na lepsze czasy. Jak tylko nabiorę sił zacznę odwiedzać muzea itp. ;) a tym czasem od wtorku izolatka ...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany, trzymaj się tam w tej izolatce. Oby było Ci znośnie i lepiej niż przypuszczasz. Dużo zdrówka życzę!

      Usuń
    2. Niestety zapeszyłam, dziś wysypała mi opryszczka i na tym skończyła się moja przygoda z izolatką, już jestem w domku i się kuruję czekając kolejny raz na swoją kolej do izolatki... jak pech to pech...

      Usuń
  6. Witaj ja na takie gapienie mam jeden sposob mowie glosno i wyraznie dzien dobry i wiesz ludzie odpowiadaja ale bardzo szybko znikaja a ja sie usmiecham bo kto kogo zadziwia pozdrawiam Marta

    OdpowiedzUsuń