poniedziałek, 20 lutego 2012

Mogło być lepiej.

Dzisiaj trochę pomarudzę, choć postaram się jak najmniej. Wszystko przez ten cholerny ból niemal wszystkich kości i głowy. Dodatkowo jestem jakaś rozpalona, a termometr nic nie wykrywa ;).

Teraz zastanawiam się, czy taki stan rzeczy zawdzięczam chemii, nowotworowi czy może zastrzykowi na wzrost białych krwinek (brałam go trzy dni temu i nie chce mi się wierzyć, że to działa z takim opóźnieniem). W ogóle to dzięki temu zastrzykowi stałam się fizycznie droższa - moja cena wzrosła o niemal 3600zł... Tak, to jest pełna cena tego leku, bez ryczałtu... Jakoś nie czuję się przez niego bardziej cenna... Śmieję się, że teraz Michał mógłby mnie wystawić na allegro... :) Ktoś by może i wylicytował, z uwagi na zastrzyk inside :P.
Nie wiem, czy są osoby, które są w stanie wykupić to w takiej cenie, na szczęście moje i innych przysługuje na to ryczałt. Jeszcze...  Dobra rada na przyszłość, to nie czytać treści ulotek takich specyfików. Ja dowiedziałam się z niej, że zdarzały się wśród chorych przypadki pęknięcia śledziony, w tym przypadki śmiertelne... I weź tu teraz postaw się w roli Michała, który ma takie coś zaaplikować... Mam nadzieję, że następna chemia obejdzie się jednak bez tego zastrzyku.
Miałam od jutra zacząć uczęszczać na jogę, ale coś czuję, że może się nie udać. Przynajmniej na tę chwilę nie wyobrażam sobie assany lotosu w takim stanie ;).
Póki co zaczęłam coś powtarzać z angielskiego i nawet udało mi się w to wciągnąć Michała! Mało tego, planujemy zabrać się w tym tygodniu za naukę ... norweskiego, bo oboje dochodzimy do wniosku, że Polska, to nie jest kraj dla naszej córki... No, przynajmniej przyszłość nie rysuje się zbyt różowo.
Dziś dostałam telefon z przychodni w Warszawie odnośnie mojego wyniku z cytologii. Mam go odebrać i skonsultować się w tej sprawie z lekarzem. Kurcze, jestem dobrej myśli że to nic poważniejszego i że dajmy na to ze zwykłymi nadżerkami też mają taki system powiadamiania i tym samym robienia niepotrzebnego alarmu... Jednak sformułowanie "do konsultacji z lekarzem specjalistą" nie brzmi dla mnie dobrze, zwłaszcza, że to samo było napisane na mojej diagnozie z ziarnicą :/. No w każdym razie wyniku jutro nie odbiorę, bo ... gdzieś zaginął między placówkami (przy rejestracji prosiłam bym mogła go odebrać w innym miejscu niż robiłam i stąd to małe zamieszanie). Mam nadzieję, że w środę pojadę tam i po wizycie u lekarza będę znacznie spokojniejsza. No i Michał też :).
Kasik zaczyna się chyba oswajać z myślą, że jej łóżeczko jest JEJ łóżeczkiem. Zauważyłam, że czasem jak się obudzi w nocy i widzi, że śpię na łóżku obok, to nie robi już alarmu, tylko po prostu akceptuje fakt. Ale to ma tak czasem, ot, raz na pięć przebudzeń :P. A tak nawiasem, to nie wiem jak Michałowi, ale mi brakuje jej w naszym łóżku :) Taki malutki, cieplutki wtulaczek. Mimo, że człowiek się budził często z jej stopą na czole tudzież w innym miejscu to jednak nie było tak źle. Oby ona tak za tym nie tęskniła ;).
Kupiliśmy jej ostatnio sanki, ale nie użyła zbytnio radości z jazdy na nich... Raz z nią wyszłam na dłużej, a tak to albo śnieg jej w oczy sypał, albo deszcz no a teraz to roztopy takie, że bez kaloszy ani rusz, więc też marna jazda :). Ale za to w piątek mamy mieć nawet 10 stopni na plusie, dacie wiarę?? No, nie chcę zapeszać, ale może idzie wiosna???
Na koniec do posłuchania sympatyczny kawałeczek. Aha, jeśli chodzi o dobór repertuaru, to nie doszukujcie się tu proszę jakiegoś klucza czy większego sensu. Po prostu podrzucam to co mi w duszy w tej chwili gra bądź się przypomni :))). Branoc.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz