środa, 6 czerwca 2012

Diamentowych kolczyków coś brak ale ... i tak jest za*ebiście.

***
Budzę się z nie chcę
Nie chcę tego
I potrzeba mi całego dnia
By w końcu powiedzieć
Tak
Chcę tego
Po czym zasypiam
I budzę się następnego dnia
Z nie chcę
Nie chcę tego
I potrzeba mi

                                                        Maciek Gabryelczyk

Wczoraj miałam względny luz i po prostu cieszyłam się tym. Jakieś tam wstępne wyniki PET-a niby są ale jednoznacznie wykazują zmiany w płucach,  których bez leczenia zostawić się nie da.
Decyzja o leczeniu standardowym  – niby tak oczywista dla większości , dla mnie niekoniecznie – ale ja jestem chyba inna, bo moim zdaniem takie leczenie to nie leczenie.Michał wystrzelił do mnie z tekstem, że mogę się leczyć tymi swoimi pestkami, czy czym tam chcę, tyle, że jak nie wyjdzie to co on powie potem Kasi, że pestki nie pomogły?? Gdy zapytałam, co powie, jak chemia nie zadziała odpowiedział - "powiem, że zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy..." Wtedy pomyślałam sobie, że jak chemia nie da rady, to będę odchodzić w poczuciu, że nie zrobiłam dosłownie NIC, co byłoby zgodne z moim wewnętrznym przekonaniem. Robiłam to, co mi sugerowano że będzie dla mnie "najlepsze", bez żadnego mojego udziału i wpływu na cokolwiek. Mam swoją teorię, którą wszyscy mają głęboko w d.... No nic, pewne sprawy sobie musiałam wytłumaczyć i dostosować na nowo. Początkowo dół był straszny, w pewnym momencie złapałam się na tym, że po prostu założę ciuchy i stąd wyjdę, Serio. Będę się leczyć tym, czym ja uznam za najbardziej optymalne. Niestety, Michał na tyle dobrze mnie zna, że musiał to przewidzieć. Ciuchy wozi ze sobą w samochodzie... Więc szybko musiałam przestawić myślenie na "i to też zadziała".  Skoro złożyłam pod "tym" swój podpis to mam dwie opcje do wyboru – wierzyć w to lub nie. Niewiara teraz nic nie da a może przynieść więcej złego, włączenie opcji „działa” może choć i nie musi ułatwić przejście przez kolejny czyt. ostatni etap leczenia. I ja w to zaczynam wierzyć. A co mi tam… J. To już się w końcu dzieje.
Troszkę kiepsko mi się trafiło z lokatorkami. Pokój 4 osobowy z czego dwie kobitki są „niemobilne”, trzecia o balkoniku, czyli jako tako… Początkowo trochę to demotywowało – z płaczem i może trochę zbyt głośno powiedziałam swojemu lekarzowi, że nie chcę tak jak one… Teraz zmieniłam podejście na „zrobię wszystko, by nie leżeć jak one”. I tego się trzymam.  Dwie z nich od leżenia dostały zapalenia płuc a sąsiadka dodatkowo jakąś bakterię.
 W nocy jak już udało się zasnąć to atak kaszlu Pani J. wyrwał mnie ze snu skutecznie. W dzień nie kaszle, w nocy często i długo. Nic. Dzisiaj reszta pewnie nie będzie spała z mojego powodu.Hansior nie jest więc sam, musi współpracować z nie tak już smukłą jak on, bardziej wypasioną "panną P." jak Plum zwaną potocznie pompą. Zatem też dostałam swój „balkonik” – dosyć głośna pompa skrupulatnie będzie dozować mi cisplatynę non stop przez 24h. Głośne „piiiiip” połączone z nieco cichszym „wrrrrr”. Sikam średnio co 10’. Ale na razie nie jest źle. Jest dobrze. I tego się trzymam. 
Wstępnie mam dwie opcje – siedzieć tu do piątku a w sobotę we własnym zakresie połknąć w domu 40 tabletek sterydów albo posiedzieć tu do soboty i dostać mocny sterydowy zastrzyk na koniec. Cholera, takim kamikadze to ja nie jestem i pewnie te tabletki przynajmniej częściowo wylądowałyby w koszu, więc chyba opcja z sobotą jest bardziej realna… Zresztą, już załatwiłam sobie miejscówkę na piątkowy mecz otwarcia w tutejszej Sali pobytu dziennego ;).

Tylko tak łza się kręci jak słyszę Kaśkę przez telefon a nie mogę jej przytulić. I to chyba w tym wszystkim boli najbardziej…

Dzisiejszy kawałek chyba najbardziej "torpedowy" i tradycyjnie raczej średnio w temacie posta:) Bo po co? Dla lepszego nastroju swojego i lubiących te klimaty, Ksena, dla Ciebie też!

Udanej pogody dla wybierających opcję "procesja musi być" - ja póki co dostałam zakaz opuszczania z tym pikającym ustrojstwem piętra:/  Wielkie "platynowe" ciao dla Wszystkich!

1 komentarz: