piątek, 29 czerwca 2012

Zamiast szpitala - jagody.


Darowano mi jeszcze jeden dzień, znaczy się nie było dla mnie w środę miejsca w CO. Cholera, szczerze, to jakoś nawet się ucieszyłam w duchu. Wiem, że co się odwlecze… no i że to dla mojego dobra, ale też wiem, że ten jeden dzień poślizgu nie zrobi mi większej różnicy  i mogę go wykorzystać choćby na … gromadzenie tłuszczyku, którego nadmiarem nie grzeszę. W końcu apetyt przed chemią mi dopisuje, a w trakcie i  „po” bywa różnie, choć jak dotąd w drugą stronę. No i w środę po pracy teściowa wyciągnęła mnie jeszcze na jagody, choć o dziwo polubiłam te wypady.

Co do neurotoksyczności cis…(Aniu, spodobało mi się Twoje określenie na to i pozwól, że je będę zapożyczać)  i jej wpływie na słuch; rozmawiałam z lekarzem. Powiedział, że inne alternatywy owszem są, ale wolałby nie zamykać tej, jego zdaniem najskuteczniejszej opcji leczenia, jakim jest dhap. Powiedział, że jak coś, to potem nawet nie ma za bardzo jak wrócić do tego samego schematu, bo komórki nowotworowe się szybko na dany składnik uodparniają. Stanęło na tym, że jutro zaczynam drugi dhap i będziemy obserwować skutki. Jak słuch dalej będzie się po tym pogarszał to wtedy będziemy myśleć nad zmianą. Ok, on tu jest mądrzejszy i nie wypada mi nic innego jak mu zaufać do końca.
A jeżeli o zaufaniu mowa, to w tym względzie zaskoczył mnie Michał. Normalnie chłopak zostawił mi w szafie ubranie wyjściowe z butami włącznie! Nie śmiejcie się, bo to dla mnie stanowi potencjalnie sporą pokusę, by w chwili słabości ubrać się i … wyjść, tak jak ostatnio mi to chodziło po głowie. Hmm, jest nad czym dumać. Zatem Michał! Nie wiadomo czy mnie tu dzisiaj zastaniesz ;) 
Oj tam, pożartować nie mogę?:) Chyba się na to nie zdobędę, bo tym razem trafiłam na konkretne, fajne i co najważniejsze „chodzące” kobitki. Zwłaszcza jedna jest bardzo nakręcona na wiarę w chemię i chyba muszę wziąć z niej przykład. Aj, człowiek jak trafia w takie miejsce to zawsze ma tendencję do porównywania swojego przypadku z innymi. I zawsze wynajduje kogoś, kto ma gorzej. Pewnie ja też dla niejednego stanowię taki „gorszy przypadek” ale ja nie zazdroszczę kobitkom z Sali długiego pobytu w szpitali, sześciodniowych chemii, wkłuwania w kręgosłup i leżenia po tym nieruchomo przez 9 godzin…

Odebrałam wynik PET-a. Prawdę powiedziawszy opis jest na tyle długi i zawiły, tyle jest podanych wymiarów zmian nowotworowych że wydaje mi się, że jest tego znacznie więcej niż na starcie. Spróbujemy to skonsultować jeszcze u jednego lekarza i posłuchamy innej opinii. Póki co się w to nie zagłębiam.

Łóżko zwolniło się od jakiejś 15ej, ale wczoraj nic nie dostałam. Dziś od południa  mnie będą nawadniać a z chemią ruszam od 18ej, więc teoretycznie mam czas na relaks;) 
A w ogóle to leży u nas jakaś starsza Rosjanka i już na starcie wyszły problemy z komunikacją. Jak salę opuściła moja poprzedniczka, to po pewnym czasie weszliśmy a nieświadomy obcym pochodzeniem sąsiadki Michał zapytał ją, czy wymieniono już pościel na łóżku. Kobitka kiwnęła głową, więc się na nie wtarabaniłam. Dopiero za czas jakiś poznałam kolejną współlokatorkę, która mnie uświadomiła, że prawdopodobnie nic takiego nie miało miejsca a Rosjanka raczej nic nie zrozumiała albo zrozumiała inaczej. No i faktycznie, dopiero za czas jakiś zmieniono mi pościel… Oj tam, bywa i tak J

A oglądaliście wczorajszy mecz? Ktoś z Was obstawiał taki wynik? Sama jestem w szoku, choć byłam chyba jak większość za Włochami. Trochę szkoda Niemców, ale chociaż dobrze, że strzelili choć tę jedną, honorową bramkę. Tyle, że nic im po niej…
Dobra, kończę i ściskam mocno wszystkich tu zaglądających!

A w propozycji muzycznej na dzisiaj Pixies i chyba każdemu znany kawałek.
Przy okazji szukania tego  przypomniał mi się film "Fight Club" więc zamiast teledysku będzie soundtrack z filmu, który tym, którzy go jakimś cudem nie widzieli gorąco polecam.




3 komentarze:

  1. żadne "ubrać się i wyjść".
    zabraniam.
    leczyć się masz, moja panno.
    a słuch do niczego - w sumie - nie jest potrzebny.
    ubijaj chorobę.
    no!

    buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Asia, nigdy nie miałaś takiej pokusy? Ale tak z ręką na sercu!;) To niby takie proste - ubrać się i wyjść... To chyba zwie się wolnością. Chociaż może i ... głupotą ;) Jak zwał tak zwał, ale ... alternatywy są :)
    Z słuchem może i racja, są sprawy ważne i ważniejsze. Ostatnio widzę, że nawet niektóre bajki dają dzieciom z tłumaczeniem w języku migowym, więc jak coś, zacznę po prostu ... oglądać bajki! Będzie ... bajecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja raz chciałam uciekać z Hansem przy boku...serio mało nie zwiałam z sali. Już mnie siłą na łóżko zawracali ;-)

    OdpowiedzUsuń