sobota, 17 marca 2012

Alleluja i mościbrodzki balon zwycięstwa nie zapewniają...

Powoli powraca apetyt, więc od jutra będę pewnie nadrabiać... Już zresztą ciasto od pizzy, ehś, czeka w lodówce ;)

Kurcze, nie wiem czy dobrze, ale odwiedziłam fryzjera :/. Kobitka stwierdziła, że użycie maszynki jest raczej konieczne. Nie jestem jednak skinem, ale i mam krótsze włosy od Michała. Teściowa oczywiście na każdym kroku mi napomyka, że może jednak bym perukę "odpaliła" i po co mi to było... A ja czułam się jak jakiś łysiejący facet, który z uporem maniaka zaczesuje z trudem uchowaną długą grzywę na łysą czachę i ma wrażenie i nadzieję, że owa grzywa jest na tyle gęsta, że nie widać ubytku. A wygląda to w rezultacie bardziej komicznie niż jakby sobie odpuścił tę resztkę włosów.
Trochę mnie jeszcze peszą spojrzenia sąsiadów, bo akurat wiosna przyszła i czapkę zostawiam w domu, ale z pewnością przyzwyczają się szybciej ode mnie ;). Mi  trochę ciężko jest spojrzeć w lustro, no ale skoro dziecko nie krzyczy na mój widok to nie jest jeszcze tak źle :).
Słońce ładnie dziś przygrzewało, ale lód na pobliskim stawie trzyma. Michał, ciekawski z natury, chciał sprawdzić grubość tego lodu w rezultacie czego zamoczył całą nogę :). Zrobił sobie jednak sprytną skarpetkę z foliowej torebki i jeszcze tak odziany zaliczył po drodze zakupy w biedronce :). Komfortowo mu z pewnością nie było, ale ciekawość została zaspokojona (właściwie nie tylko jego, bo chwilę potem ten sam błąd popełniły dwie dziewczyny...).
Wieczorem zabraliśmy Kasię na III ligowy mecz koszykówki. Kasia miała nawet stosowne wyposażenie -  w uprzednio odwiedzonym mięsnym została obdarowana balonem z mościbrodzkiego zakładu mięsnego :) Co prawda balon przysłaniał i mi i jej cały widok, ale na całe szczęście siedzieliśmy na samej górze, więc mogła sobie machać nim do woli... Oprócz wymachiwania balonem doszło śpiewanie "alleluja" , notorycznie puszczanie bąków (!) wycie, krzyczenie "jeszcze jeden" - słowem, dziewczyna dała z siebie wszystko, co jednak poszło na marne :/ Nie ma co, przeciwnik był skuteczniejszy choć ostatnie minuty chłopaki szli "łeb w łeb" co zdecydowanie lepiej się oglądało...
Dziś w rdc natknęłam się na reportaż o Jaśku Meli pt. "Wszystko jest po coś". Chłopak jest niesamowity. W wieku 8 lat spalił im się dom wraz z całym dobytkiem, rok później utopił się jego brat (nie udało się go odratować), a parę lat potem w wyniku wypadku stracił rękę i nogę. Mimo tego wszystkiego, mimo swoich ograniczeń chłopak założył fundację "Poza horyzonty" , zdobył oba bieguny. Jest niezwykle aktywnym gościem. Bardzo podoba mi się jego stwierdzenie, że czasami lenistwo człowieka zdrowego jest większym problemem, większym kalectwem niż jakieś ograniczenia fizyczne, niepełnosprawność. Jak często nie doceniamy  tego co mamy. Nie zdajemy sobie sprawy, że to co mamy w danej chwili jest tylko tymczasowe i zupełnie niespodziewanie, zupełnie bez zapowiedzi można to wszystko stracić. I co? Mamy dwie opcje, rozpamiętywać wspomnienia lub zebrać się w garść i odnaleźć się w nowej sytuacji. Fakt, na wszystko potrzebny jest czas.  A potem zostaje nam życie, bo przecież nikt nie przeżyje go za nas...
Dla chętnych podaję linka do tego reportażu, naprawdę polecam.

http://www.radio.opole.pl/studio_reportazu/wszystko-jest-po-coss.html

A na koniec  wiersz, niezwykle prosty w swym przekazie i właśnie przez swą prostotę warty uwagi i zastanowienia.

Ostrzeżenie

"Dziś wieczór mocne dżinsy,
które noszę co dzień ponad rok
i które wydawały się w doskonałym stanie,
nagle pękły.
jak i dlaczego nie pojmuję,
ale stało się - duże pęknięcie w kroku.
miesiąc temu mój przyjaciel Nick
zszedł z tenisowego kortu,
wziął prysznic, przebrał się
i na ulicy przewrócił się i umarł.
pamiętajcie, którzy to czytacie,
padać od czasu do czasu na kolana
jak poeta Christopher Smart,
i całować ziemię i radować się
i dobrze wykorzystywać czas
i okazywać życzliwość wszystkim
nawet tym, którzy na to nie zasługują.
bo choćbyście nie wierzyli, to nastąpi,
was też któregoś dnia nie będzie.
ja, któremu dżinsy pękły w kroku
bez żadnego powodu,
zapewniam was, że to prawda.
podaj dalej."

Steve Kowit Tłum. Czesław Miłosz

I do posłuchania stary jak świat Dżem "Do kołyski" . Podaj dalej :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz